Wyczekana ekranizacja – recenzja filmu “Magiczne drzewo”

wrz 8, 2024 | Sala kinowa

Filmy przygodowe z elementami fantasy to w polskim przemyśle kinematograficznym prawdziwa rzadkość. Z tego powodu niezbyt szumne zapowiedzi “Magicznego Drzewa” w reżyserii Andrzeja Maleszki rozbudził u sympatyków tego rodzaju kina niemały entuzjazm. Czy warto było czekać?

Fabuła opisywanej produkcji nie przedstawia się skomplikowanie, jednak oceniając ją należy pamiętać, do jakiej grupy wiekowej adresowany jest ten film. Otóż dawno temu rósł sobie ogromny, magiczny dąb. Pewnego wieczoru zerwała się straszna burza i powaliła go, a niedługo później miejscowi drwale pobrali z niego drewno i wykorzystali do tworzenia przedmiotów codziennego użytku. Kiedy produkowane z nich meble, zabawki czy kostki do gry trafiają do sklepów na całym świecie, zaczynają dziać się z nimi różne dziwne rzeczy. Cząstka magicznej mocy ostała się bowiem we wszystkim, co wykonano z magicznego drewna. Przedmiotem, do którego dostało się najwięcej magii, jest zwyczajne, drewniane krzesło. Kiedy pewnego razu trójka dzieci – Tosia, Filip i Kuki – znajduje je, szybko zauważa, że krzesło spełnia życzenia osoby, która na nim siedzi. Tymczasem rodzice dzieciaków, mając kłopoty finansowe, zatrudniają się jako muzycy orkiestrowi na statku, który w ciągu roku ma opłynąć całą kulę ziemską. Dostając się pod opiekę wrednej ciotki, dzieci usiłują dotrzeć do rodziców. Nie wiedzą, że ich tropem podąża ktoś, kto chciałby zatrzymać krzesło tylko dla siebie.

Opowiedziana tu historia wprawdzie jest szyta stosunkowo grubymi nićmi, jednak przymykając oko na pewne drobne detale, oglądanie “Magicznego Drzewa” może dostarczyć mnóstwa rozrywki nawet dorosłemu widzowi. Wśród widzów zgromadzonych na moim seansie, byłem jednym z zaledwie trojga dorosłych (z czego pozostałą dwójkę stanowiły wychowawczynie dwóch grup szkolnych), a i tak bawiłem się przednio.

Gra aktorska w “Magicznym Drzewie” stoi na niezłym poziomie, choć trzeba przyznać, że role rodziców przydzielone Agnieszce Grochowskiej i Andrzejowi Chyrze były dla mnie niemałym zaskoczeniem. Grochowska kojarzyła się dotąd z tandetnymi komedia romantycznymi, Chyra zaś zawsze budził skojarzenia z różnego rodzaju czarnymi charakterami. Mimo to, w swoich rolach wypadli całkiem nieźle, choć trzeba wziać poprawkę na fakt, iż sceny z ich udziałem stanowią zdecydowaną mniejszość. Świetnie spisała się Jolanta Śleszyńska w roli znenawidzonej ciotki. Znana ostatnio głównie z ról w serialach komediowych, wspaniale odegrała zimną i nieugiętą opiekunkę, bezwzględnie surową wobec nowych podopiecznych. Nieco gorsze wrażenie zrobił główny zły występujący w “Magicznym Drzewie”. Odgrywający go Maciej Wierzbicki był raczej komiczny niż przerażający, jednak było to zamierzone – taką, a nie inną rolę czarnego charakteru zakładał scenariusz. Widok śmiesznie przebranego, poruszającego się na wygiętych szczudłach łysego jegomościa powodował u widowni raczej salwy śmiechu, niż jakiekolwiek obawy. Jak już mówiłem, wszystko wskazuje na to, że takie było założenie – jednak mnie ono zupełnie nie odpowiadało.

Odtwórcy ról dziecięcych spisali się bez zarzutu. Maja Tomawska jako rozważna, lecz buntownicza Tosia, Filip Fabiś w roli mózgu całej trójki oraz Adam Szczegóła jako Kuki – wszyscy zaprezentowali się w sposób co najmniej przekonywający. Pozostając jednak przy rolach dziecięcych, nie można o Joannie Ziętarskiej, która nagle w niecodziennych okolicznościach staje się towarzyszką wspomnianej trójki. Jak to się odbywa – nie zdradzę, by nie psuć wam przyjemności z oglądania, dość jednak wspomnieć, że stoi za tym moc magicznego krzesła.

Także pozostałe aspekty filmu pozostawiają niewiele do życzenia. Muzykę do filmu skomponował Krzesimir Dębski, co zresztą słychać od razu, z racji charakterystycznego dla tego twórcy brzmienia. Utwory odtwarzane podczas oglądania brzmią jednak bardzo dobrze, a w dodatku świetnie wkomponowują się w pojawiające się na ekranie sceny. Mocną stroną filmu są zdjęcia. “Magiczne Drzewo” kręcono głównie na wybrzeżu, zwłaszcza w okolicach Gdyni, i przyznać należy, że odpowiedzialny za nie Mikołaj Łebkowski dał idealny dowód na to, że ujęte w obiektyw nadmorskie miasta mogą być bardzo fotogeniczne. Ostatnim aspektem, na który warto zwrócić uwagę, są efekty specjalne. W filmie nie ma ich zbyt wiele. Pojawiają się głównie na początku, gdy lektor streszcza nam historię magicznego dębu, jednak stoją na bardzo wysokim poziomie. W późniejszym czasie jednak ograniczają się do ukazywania magicznego krzesła samodzielnie poruszającego się i podążającego za bohaterami. Trudno zatem orzec, jak duża część z ośmiomilionowego budżetu została przeznaczona właśnie na nie.

“Magiczne Drzewo” to przede wszystkim bardzo ciepła opowieść, w której nie brak głębszego dna i moralnego przesłania na kilku poziomach. Obraz Maleszki w nienachalny sposób pokazuje, jak ważna dla każdego dziecka jest rodzicielska miłość i do czego jest ono w stanie się posunąć, by ową miłość znaleźć. Niespodziewanie jej pozbawieni, Tosia Filip i Kuki gotowi są podjąć największe ryzyko i rzucić wyzwanie różnym swym lękom w imię szczęścia rodzinnego, którego dotąd zaznawali, a które tak nagle utracili.

Film Andrzeja Maleszki udany polski film familijny z elementami fantastyki. “Magiczne Drzewo”, chociaż niezbyt głośno u nas reklamowane, przyjęło się nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach, skutecznie konkurując z tamtejszymi produkcjami. Na pytanie, czy warto zobaczyć “Magiczne Drzewo”, a może nawet skusić się na seans kinowy – odpowiadam zdecydowane tak. Obecne na sali kinowej dzieciaki wyszły rozradowane, a ja sam zapewne nieprędko o tym filmie zapomnę.

Ocena: 7/10

Tytuł: Magiczne drzewo

Tytuł oryginału: Magiczne drzewo

Kraj: Polska

Data premiery: 2009-09-18

Czas projekcji: 90 minut

Reżyseria: Andrzej Maleszka

Scenariusz: Andrzej Maleszka

Obsada: Maja Tomawska, Filip Fabiś, Adam Szczegóła, Agnieszka Grochowska, Andrzej Chyra, Maciej Wierzbicki

Damian Bartosik

Bloger i autor

Miłośnik kultury i autora bloga, który od ponad 20 lat dzieli się swoją pasją z innymi.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

1998 rok był dla miłośników komputerowych gier fabularnych rokiem szczególnym. To właśnie wówczas światło dzienne ujrzały "Wrota Baldura" - kultowa gra gatunku, przez wielu nazywana bez ogródek najlepszą grą cRPG w dziejach elektronicznej rozgrywki. Produkcja, która...

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Była połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy włoski reżyser Tinto Brass, znany dotychczas z tanich filmów erotycznych, stanął przed niepowtarzalną szansą nakręcenia wysokobudżetowej produkcji, przedstawiającej historię jednego z najbardziej...