Cygańskie ghost story – recenzja filmu „Nie patrz w górę”

wrz 12, 2024 | Sala kinowa

Biorąc do ręki film Fruit Chana, można by pomyśleć – „nie może to być absolutne dno, skoro zechciał zagrać w nim sam Eli Roth”. Jednak pozory mylą. A dając się im zwieść, nietrudno stracić półtorej godziny, które później najchętniej usunęłoby się z życiorysu.

„Nie patrz w górę” opowiada o Marcusie, młodym, nawiedzanym przez przerażające wizje reżyserze, który wraz z ekipą filmową przybywa do położonego w Transylwanii odludzia, by nakręcić tam horror. Zdjęcia mają być kręcone w rzekomo przeklętym miejscu, tym samym, w którym przed dziesiątkami lat inny filmowiec postradał życie, a jego dzieło nigdy nie zostało ukończone. Krótko po przybyciu na miejsce zaczynają dziać się niewyjaśnione rzeczy. Okazuje się, że wizje, jakich doświadcza Marcus, pozostają w ścisłym związku z tragedią sprzed lat. Reżyser pogrąża się w obłędzie, a skonfliktowani z nim członkowie ekipy filmowej szybko przekonują się, że opowieści o klątwie ciążącej nad tym miejscem nie są w żaden sposób przesadzone.

W pracę nad „Nie patrz w górę” zaangażowani byli twórcy z czterech różnych kontynentów, jednak nawet multikulturowy miszmasz jest chybionym pomysłem, gdy ma się do dyspozycji tak banalny i dziurawy scenariusz. Film Fruit Chana miał szansę zostać ciekawym reprezentantem konwencji ghost story. Początek, w którym lektor streszcza widzowi dzieje położonego w Transylwanii planu filmowego, nastraja pozytywnie i pozwala liczyć, że dalszy rozwój wydarzeń będzie równie intrygujący. Tak się jednak nie dzieje. Wątek ducha nawiedzającego to miejsce jest mało ciekawy, a wiele wykorzystanych przez twórców motywów, jak choćby ten z diabelskim nasieniem – znamy z dziesiątków, jeśli nie setek innych horrorów. Także zakończenie, choć jest w nim element zaskoczenia, w swoim meritum nie grzeszy świeżością.

Aktorzy nie zachwycają. Wcielający się w Marcusa Reeda Reshad Strik razi sztucznością, a do poziomu kolegi z planu dopasowuje się Henry Thomas, czyli filmowy Josh Petri. Nieco lepiej radzą sobie panie, na czele z Carmen Chaplin, oraz wspomniany we wstępie Eli Roth, który prezentuje się tutaj niczym mistrz pośród uczniaków.

Próżno też szukać pozytywów w technicznych elementach produkcji. Na ogół obnażają one jej niewielki budżet oraz nieudolność twórców. Efektów specjalnych nie ma tu zbyt wiele, ale kiedy już się pojawiają, wyglądają jak wyjęte z poprzedniej epoki. Dwie ciekawie zrealizowane sceny gore (poród i przyjęcie diabelskiego nasienia) to za mało, by złagodzić to wrażenie. Montaż i dźwięk nie zachwycają, scenografia – wyłączywszy pomieszczenie służące bohaterom za plan filmowy – jest nad wyraz uboga, zaś muzyka na tyle bezpłciowa, że nie zwraca się na nią większej uwagi podczas seansu.

„Nie patrz w górę” to film, którym szanujący się miłośnik kina grozy nie powinien sobie zawracać głowy. Obraz ma niewiele do zaoferowania nawet najbardziej zagorzałym fanom niskobudżetowych horrorów. Banalna, mocno przewidywalna historia, słabe aktorstwo i żenujący poziom technikaliów sprawiają, że film Fruit Chana najlepiej omijać szerokim łukiem.

Ocena: 1/10

Tytuł: Nie patrz w górę

Tytuł oryginału: Don’t Look Up

Kraj: Japonia, RPA, USA

Data premiery: 2009

Czas trwania: 98 minut

Reżyseria: Fruit Chan

Scenariusz: Brian Cox, Hiroshi Takahashi

Obsada: Reshad Strik, Eli Roth, Henry Thomas, Carmen Chaplin

Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu Bestiariusz 27 lipca 2013 roku.

Damian Bartosik

Bloger i autor

Książki towarzyszą mi, odkąd pamiętam. Uwielbiam je nie tylko czytać i analizować, ale także otaczać się ich fizycznym pięknem. Życie bez szelestu przewracanych kartek i zapachu pożółkłych stronic straciłoby wiele ze swojego uroku. Chętnie podzielę się z Wami swoją pasją.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

Śmierć pogan się nie ima – recenzja filmu „Czarna śmierć”

Śmierć pogan się nie ima – recenzja filmu „Czarna śmierć”

Miłośnicy średniowiecza nie są w ostatnim czasie rozpieszczani przez filmowców. Dobre filmy, których akcja byłaby osadzona w ich ulubionej historycznej epoce, stanowiły na przestrzeni minionych kilku lat towar mocno deficytowy. „Czarna śmierć” w reżyserii Christophera...

Przemoc po europejsku – recenzja filmu „Blady strach”

Przemoc po europejsku – recenzja filmu „Blady strach”

Ostatnie lata przyniosły fanom horroru wiele godnych odnotowania filmów, choć większość z nich powstała bądź w Stanach Zjednoczonych, bądź w odległej Azji. Kino grozy na Starym Kontynencie, choć posiada grono silnych reprezentantów, nadal nie ma się tak, jak można by...