Nakręcony w 1998 “Blade – Wieczny Łowca” nie był może perłą kinematografii, ale jako niezwykle efektowny, mroczny film z wampirami w rolach głównych zyskał sobie niemałe grono zwolenników. Ekranizacja marvelowskiego komiksu na tyle spodobała się jego fanom, że na kontynuację nie trzeba było czekać bardzo długo. Zaledwie cztery lata później na ekranach kin pojawiła się druga część filmu, a za kamerą stanął nie kto inny, jak słynny Guillermo del Toro.
Większości fanów pewnie nie trzeba tego przypominać, ale z recenzenckiego obowiązku wspomnijmy: tytułowy bohater jest pół-człowiekiem, pół-wampirem, którego przekleństwo nastało po tym, jak krótko przed jego narodzinami jego matkę ukąsił krwiopijca. Od tamtej pory Blade pragnie zemsty i za cel obrał sobie ratowanie ludzkości przed plagą wampiryzmu. Los płata mu jednak figla i Blade chcąc nie chcąc, będzie musiał sprzymierzyć się z dużą grupą wampirów, aby razem z nimi stawić czoła nowemu zagrożeniu – mrocznym żniwiarzom. To nowy gatunek wampira, odporny na czosnek i srebro, którego celem jest eksterminacja zarówno ludzi, jak i “podrzędnych” krwiopijców.
Druga część “Blade’a” wypada niestety znacznie słabiej od poprzedniczki. Pod względem aktorskim nadal jest całkiem nieźle. Wesley Snipes do roli tytułowego bohatera pasuje idealnie i po raz kolejny wciela się w niego znakomicie. Świetnie zagrał również Ron Perlman, nie od dziś uznawany za doskonałego odtwórcę ról drugoplanowych i epizodycznych. Ale dla zachowania równowagi, bardzo słabo wypadła Leonor Varela, wcielająca się w wampirzycę Nyssę. Jest ona twarzą jednego z najbardziej żenująco poprowadzonych wątków miłosnych, jakie w ostatnim czasie można było zobaczyć w kinie tego rodzaju. Scenarzysta postarał się, by owa miłość była tak płytka, powierzchowna i śmieszna w swojej istocie, jak to tylko możliwe.
Jednak na tym grzechy scenarzystów się nie kończą. Bo poza żałosnym wątkiem miłosnym i fabułą pędzącą po nitce do kłębka, pozbawioną ciekawszych zwrotów akcji, w “Blade 2” natkniemy się też na infantylne, fatalnie brzmiące dialogi. “Blade… nie… to niemożliwe… ty nie możesz umrzeć!” lub “Mieliśmy największego wroga. Byłeś nim ty. Teraz mamy nowego największego wroga” – to tylko dwa spośród rozlicznych smaczków tego typu.
Podobnie jak część pierwsza, także i “dwójka” pełna jest dynamicznych walk. Choreografię starć zaprojektował Donny Yen, który nie po raz pierwszy udowodnił, że należy do ścisłej czołówki w swoim fachu. Układy walk są totalnie oderwane od realizmu, niekiedy wręcz “kosmiczne”, ale przy całym swoim przekombinowaniu – zapierające dech w piersiach. Szkoda jednak, że podobnie jak poprzednim razem, efekt psuje zbyt szybki montaż. Praca kamery jest tak chaotyczna, że często trudno za nią nadążyć i zamiast podziwiać ciekawie skomponowane walki, trzeba bronić się przed doznaniem oczopląsu. “Blade 2” powiela też dość zabawny sposób, w jaki wampiry “na dobre” żegnają się ze światem. Choć charakteryzacji krwiopijców nie sposób niczego zarzucić i stwory wygladają naprawdę dobrze, to tuż po tym, jak wpadają w objęcia Śmierci, wampiry zostają spopielone i zostają po nich jedynie grudki popiołu. Wygląda to przekomicznie, choć można mieć wątpliwości, czy taka była intencja twórców.
Wzorem poprzedniczki, “Blade 2 – Wieczny Łowca” odznacza się za bardzo dobrą oprawą muzyczną. Wśród utworów, jakie usłyszymy podczas seansu, są hity takich wykonawców jak Cypress Hill, Gorillaz, czy Massive Attack. W pierwszej części zwracało uwagę nagromadzenie solidnych utworów z gatunku muzyki techno, które wbrew temu co można by przypuszczać, świetnie pasowały jako podkład do zmagań “Blade’a”. Łatwo odnieść wrażenie, że w “dwójce” postawiono w większym stopniu nad solidne, hardrockowe nuty, które swoje zadanie spełniają równie dobrze.
“Blade 2 – Wieczny Łowca” to film przeciętny i w poszczególnych aspektach bardzo nierówny. Zagorzali fani Blade’a zapewne będą w stanie wybaczyć del Toro wszelkie braki i niedociągnięcia, ale nie każdy będzie na tyle wyrozumiały. Nieprzyjemny dla oczu montaż i nierówne aktorstwo można wprawdzie przeboleć, ale naiwności scenariusza oraz kiepsko brzmiące dialogi wystawiają cierpliwość widzów na poważną próbę.
Ocena: 5/10
Tytuł: Blade 2 – Wieczny Łowca
Tytuł oryginału: Blade II
Kraj: USA, Niemcy
Data premiery: 2002
Czas projekcji: 117 minut
Reżyseria: Guillermo del Toro
Scenariusz: David S. Goyer
Obsada: Wesley Snipes, Kris Kristofferson, Ron Perlman, Luke Goss, Leonor Varela
Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu Bestiariusz 4 sierpnia 2006 roku.