Każdy miłośnik kina grozy pamięta legendarne “Opowieści z krypty” emitowane swojego czasu na Polsacie. Horrory te, pełne czarnego humoru i lekkiej erotyki, szybko zyskały sobie uznanie fanów na całym świecie. W związku z tym, postanowiono stworzyć pełnometrażowe historie opowiadane przez charakterystycznego, sympatycznego Strażnika Krypty – jedną z nich jest “Orgia Krwi”.
Dwóch młodych mężczyzn po pobycie w pubie, postanawia udać się do domu uciech cielesnych. Poznany w barze jegomość, wysyła ich do miejscowego domu pogrzebowego, który po godzinach ma się zamieniać w dom publiczny. Tymczasem siostra jednego z bohaterów niepokoi się przedłużającą się nieobecnością brata. W końcu decyduje się wynająć prywatnego detektywa, mającego zbadać sprawę jego zniknięcia. Śledztwo wykazuje, że w podziemiach domu pogrzebowego prowadzony jest burdel, w którym prostytutkami są… piękne i ponętne wampirzyce.
Ten, kto kiedykolwiek oglądał któryś z odcinków “Opowieści z krypty” wie, czego może się spodziewać po filmie Gilberta Adlera. Panuje tu ten sam nastrój, co w telewizyjnym serialu. Opowiedziana historia posiada wprawdzie znaczące cechy horroru, jednak w praktyce obraz Adlera jest po prostu czarną komedią z elementami kina grozy. Całość ogląda się lekko, przyjemnie i bez większych emocji. Ostatecznie jednak nie brakuje tu scen, w których można się pośmiać, a dodatkowy atut stanowią pojawiające się tu i ówdzie roznegliżowane wampirze piękności. Prawdziwej grozy tu nie uświadczymy – chyba, że kogoś są w stanie przerazić sceny, w których bohaterowie zabijają wampirzyce używając dziecięcych dyngusowych karabinów wypełnionych wodą święconą, bądź widok oderwanej gumowej głowy.
Od strony technicznej “Orgia Krwi” prezentuje się całkiem nieźle. Mamy tu przyjemną dla ucha, wkomponowującą się w tło muzykę (która jednak napięcia nie buduje – nie takie jest w tym filmie jej zadanie), przyzwoitą scenografię (wampirzy burdel wygląda doprawdy zachęcająco), a także nieco kiczowate efekty specjalne (ale przecież takie właśnie mają być). Jakby tego było mało, aktorzy całkiem nieźle wywiązują się z odgrywania swoich ról i wśród członków obsady nie ma nikogo, kto negatywnie wyróżniałby się na tle reszty. Na osobną pochwałę zasługuje jednak Angie Everhart – Lilith w jej wykonaniu to wampirzyca tak samo piękna i zabójcza, co przekonywująca.
“Orgia Krwi” ma wszystkie cechy, które kwalifikują ten film jako idealny na spotkanie z kolegami z czteropakiem u boku. Niewymagająca, ale przyjemna fabuła, przyzwoity poziom technikaliów, a poza tym duża dawka humoru i lekkiej erotyki. Miłośnika “Opowieści z krypty” można by zapytać: czego chcieć więcej? – i polecić mu obejrzenie filmu. Natomiast ci, którzy klimatu historii opowiadanych przez Strażnika Krypty nie trawią, nie powinni także sięgać po “Orgię Krwi”. Klimat serialu został tu bowiem w pełni zachowany.
Ocena: 7/10 (dla antyfanów “Opowieści z Krypty” – są tu tacy?: 3/10)
Tytuł: Orgia Krwi
Tytuł oryginału: Bordello of Blood
Kraj: USA
Data premiery: 1996
Czas projekcji: 87 minut
Reżyseria: Gilbert Adler
Scenariusz: Robert Zemeckis, Gilbert Adler
Obsada: John Kassir, Angie Everhart, Dennis Miller, Erika Eleniak, William Sadler
Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu Bestiariusz 16 sierpnia 2009 roku.