Nigdy nie można być pewnym, skąd zaatakują żywe trupy. Wszak zombiaki mają to do siebie, że na ogół pojawiają sie w najmniej oczekiwanym miejscu i czasie. Na przykład, podczas pokazu striptizerskiego w ekskluzywnym nocnym klubie.
Akcja filmu “Striptizerki Zombie” toczy się w niedalekiej przyszłości, gdy nadużywający władzy prezydent USA, George Bush, zakazuje eksponowania nagości w miejsca publicznych. Golizna ma zniknąć nie tylko z mediów, kina, prasy i bilboardów, ale też z lokali zatrudniających piękne panie cieszące klientów erotycznymi pokazami. Skutek tych represji może być tylko jeden. W odpowiedzi na kolejne prezydenckie zakazy, na terenie całych Stanów Zjednoczonych powstają setki nielegalnych, położonych na odludziu burdeli i klubów ze striptizem. W jednym z takich lokali dochodzi do niecodziennego zdarzenia. Przypadkowo trafia do niego mężczyzna zarażony wirusem ożywiającym martwe komórki. Jak łatwo się domyślić, jego pierwszymi ofiarami zostają seksowne striptizerki.
Smaczku całej historii dodaje fakt, iż zarażone wirusem zombie-piękności wyczyniają na scenie prawdziwe cuda, zyskując głośne owacje i sowite napiwki. Nic więc dziwnego, że gdy ożywieńcem staje się jedna z pracujących w lokalu kobiet, wszystkie pozostałe pragną jak najszybciej pójść w jej ślady. Klub zyskuje renomę i przyciąga klientow z odległych stanów, przynosząc właścicielowi niewyobrażalne dochody. Czar pryska, gdy starannie ukrywana tajemnica dotycząca prawdziwej natury pracujących w lokalu tancerek wychodzi na jaw.
Zabierajac się za kręcenie “Striptizerek Zombie”, Jay Lee dysponował nie tylko okazałym, jak na horrory klasy B budżetem, ale również kilkoma wielkimi gwiazdami, które zgodziły się wziąć udział w przedsięwzięciu. Z okładki wydania DVD spogląda na widza jedna z największych gwiazd amerykańskiej branży erotycznej – Jenna Jameson, która w filmie nie tylko bez skrępowania prezentuje swoje wdzięki, wyczyniając przy rurze niezwykłe ewolucje, ale i udowadnia, że posiada także pewne zdolności aktorskie. Rolę Lilith, tancerki występującej w gotyckiej stylizacji, przyjęła rockowa piosenkarka Roxy Saint. Z kolei w osobie szefa klubu ze striptizem miłośnicy kina grozy rozpoznają Roberta Englunda, tego samego, który przed laty straszył ich w “Koszmarze z Ulicy Wiązów”. Stworzona przez niego kreacja zdecydowanie wyróżnia się w na tle pozostałych. Ponadto, nietrudno zauważyć, że grając u boku pięknych, roznegliżowanych pań Englund bawił się przednio.
Drugi plan wypada jednak mizernie. Aktorki wcielające się w postacie pozostałych striptizerek zdecydowanie lepiej radzą sobie na parkiecie, niż z odgrywaniem jakichkolwiek dialogów i emocji, gdyż każdorazowo obnażają wówczas swoje warsztatowe braki. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że częścią odpowiedzialności za drętwość rozmów pomiędzy bohaterami należy obarczyć scenarzystów. Zawiedli oni jednak nie tylko w dialogach: fabuła “Striptizerek zombie” jest banalna do bólu, nawet jak na standardy kina klasy B, a prezentowany przez twórców dowcip, zamiast bawić, na ogół budzi zażenowanie.
Przyzwoicie w “Striptizerkach zombie” prezentuje się charakteryzacja żywych trupów, choć jest to po prostu dobrze wykonana, rzemieślnicza robota, jakiej w dzisiejszych czasach po “zombie movies” zwyczajnie wypada oczekiwać. Z kolei scenografia sprawia wrażenie bardzo surowej i oszczędnej, a efekty gore, chociaż jest ich wcale niemało, wypadają bardzo przeciętnie.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że esencję filmu stanowią sceny striptizu. Obraz jest nimi wręcz przepełniony, a trzeba przyznać, że ewolucje wyczyniane przy rurze przez bohaterki bywają imponujące, co zresztą idzie w parze z urodą aktorek. Biusty większości z nich wprawdzie nie mają zbyt wiele wspólnego z naturą, lecz oglądanie erotycznych pokazów w wykonaniu seksownych zombiaków – nierzadko umorusanych krwią i wnętrznościami ofiar – to widok na tyle niecodzienny, że podobne detale nie odgrywają większej roli.
Mając na uwadze, jak starannie twórcy podeszli do realizacji scen pełnych negliżu, tym bardziej rozczarowują niski poziom wykonania technikaliów, naiwna fabuła i obfitujący w idiotyzmy scenariusz. “Striptizerki zombie” można zatem polecić tylko zagorzałym fanom Jenny Jameson i Roxy Saint. Widzowie odporni na ich wdzięki przypłacą seans sporą dawką frustracji.
Ocena: 3/10
Tytuł: Striptizerki zombie
Tytuł oryginału: Zombie Strippers!
Kraj: USA
Data premiery: 2008
Czas projekcji: 94 minuty
Reżyseria: Jay Lee
Scenariusz: Jay Lee
Obsada: Robert Englund, Jenna Jameson, Roxy Saint, Joey Medina, Shamron Moore
Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu Bestiariusz 10 maja 2010 roku.