Taranem w zdechlaka! – recenzja gry “Zombie Driver”

sty 3, 2025 | Pokój gier

Pamiętacie pierwszą część GTA? To teraz spróbujcie wyobrazić sobie grę bardzo do niej podobną, w której jednak nie można ani na moment wysiąść z prowadzonego auta. Zamiast tego, wolno nam udoskanalać wóz, montować w nim karabiny, wyrzutnie i urządzenia do taranowania. W miejsce niebezpiecznych gagnsterów wstawmy hordy krwiożerczych zombiaków. Tak, w dużym skrócie, prezentuje się “Zombie Driver”, dzieło programistów ze studia Exor Studios.

Akcja gry toczy się w bliżej nieokreślonym mieście, gdzie doszło do tragicznej w skutkach chemicznej katastrofy. Wskutek wycieku toksycznych substancji, większość mieszkańców przeobraziła się w wygłodniałe zombie. Tylko nielicznym udało się przetrwać, jednak otoczeni przez hordy potworów, z każdą chwilą mają coraz mniejsze szanse na przeżycie. W tym momencie do zabawy wkracza kierowany przez gracza bohater, który jako jeden z niewielu nie tylko nie został jeszcze zarażony, ale posiada sprawnie działający pojazd i po nawiązaniu kontaktu z pozostałymi ocalałymi, przyjmuje na siebie zadanie ewakuowania utrzymujących się przy życiu szczęśliwców.

Prawda, że banalne? Bo i niczego bardziej skomplikowanego nie należałoby od podobnej gry wymagać. “Zombie Driver” nie jest wysokobudżetową produkcją, mierzącą w najwyższe noty u recenzentów z całego globu, a raczej nieźle rozreklamowaną, okraszoną śliczną oprawą graficzną minigrą oferującą rozrywkę w kilku trybach. Pierwszy i najważniejszy z nich to oczywiście tryb fabularny. Składa się na niego siedemnaście misji, w których zadaniem gracza będzie ratowanie ocalałych mieszkańców miasta. Chociaż twórcy postarali się, by rozgrywka nie była monotonna, to jednak większość etapów polega na jeżdżeniu z punktu A do punktu B i zabieraniu nie-zarażonych ludzi w bezpieczne miejsce, niekiedy tylko trzeba to zrobić w określonym, ograniczonym czasie.

Do dyspozycji gracza oddanych zostało sześć różnych pojazdów. Grę zaczynamy dysponując jedynie rozklekotanym wozem taksówkarskim, jednak w miarę postępów, otrzymujemy dostęp do takich perełek jak samochód wyścigowy, ambulans, limuzyna czy autobus. Maszyny różnią się szybkością, odpornością na uszkodzenia, oraz pojemnością. Każdą z nich także prowadzi się w nieco inny sposób. Jednak za pieniądze zarabiane na wykonywaniu misji każde z aut możemy odpowiednio ulepszyć. Nic nie stoi zatem na przeszkodzie, by nieco poprawić wytrzymałość wspomnianej podniszczonej taryfy, tudzież zwiększyć nieznacznie prędkość osiąganą przez nasz autobus. Przy odpowiedniej ilości środków można także wyposażyć auto w sprzęt służący do eliminowania stających nam na drodze zombiaków. Do dyspozycji gracza oddano między innymi karabin maszynowy, wyrzutnie rakiet i miotacze płomieni. Każdy z oręży posiada swój odrębny urok i sprawdza się w starciu z innym rodzajem przeciwników.

Zombiaków, stojących na drodze do ukończenia etapu, każdorazowo jest całe mnóstwo. Kończąc pojedynczy poziom, zwykle ma się na sumieniu przynajmniej kilkuset ożywieńców. Zombie dzielą się na kilka rodzajów. Najzwyklejsze z nich to po prostu zwyczajne martwiaki, chętnie rzucające w stronę gracza ciężkimi przedmiotami, jak deski, butelki, czy kamienie. Nie brakuje jednak większych zombiaków-pakerów. Aby ich pokonać, trzeba zużyć bądź więcej amunicji, bądź staranować je z większym impetem. Są także wydzielające straszliwy odór zombie-giganty, najbardziej niebezpieczne, gdyż wybuchają w chwili, gdy są unicestwiane. Dodatek stanowią zombie-psy. Dokładnie takie, jakie można było zobaczyć w pierwszej ekranizacji “Resident Evila”. Przeciwnicy nie są zatem zbytnio zróżnicowani, tym niemniej, ich eliminacja dostarcza niewypowiedzianej frajdy.

Pozostałe dwa tryby gry stanowią niejako dodatek do trybu fabularnego, choć znacząco przedłużają żywotność “Zombie Drivera”. Podstawowych siedemnaście misji można bowiem ukończyć w kilka godzin. Właśnie wtedy najlepiej jest zabrać się za wyścigi. Jeśli kiedykolwiek marzyliście o wzięciu udziału wyścigach samochodowych z widokiem a’la pierwsze GTA, w formie ataku czasowego i z dziesiątkami wygłodniałych umarlaków na drodze – “Zombie Driver” daje wam taką możliwość. Innym, równie relaksującym rodzajem rozgrywki jest “Rzeźnia”, innymi słowy – tryb przetrwania. Wybierając tę opcję, będziemy musieli powstrzymać zombiaki atakujące nas falami. Co jakiś czas odnawiają się bonusy w postaci naprawy pojazdu i nowych broni, a w zależności od tego, jak długo przetrwamy, otrzymujemy medal ze złotego, srebrnego, bądź brązowego kruszcu. Jeśli wytrzymamy zbyt krótko – medalu nie dostajemy w ogóle, a dany etap trzeba nam powtarzać do skutku.

Na szczególne słowa uznania zasługują programiści odpowiadający za oprawę graficzną produkcji. Jeśli w którymś elemencie gry dostrzec można symptomy niewielkiego budżetu, to na pewno nie w tym. Jak widać na załączonych do recenzji zdjęciach, wizualna oprawa gry została bardzo pieczołowicie dopracowana. Począwszy od płynnych tekstur pojazdów, postaci i otoczenia, poprzez efekty specjalne w postaci różnego rodzaju wybuchów, eksplozji czy efektów działań broni, skończywszy na detalach, takich jak gra świateł i cieni, “Zombie Driver” wygląda nader ładnie. I chociaż grafika nie jest elementem kluczowym dla grywalności tytułów na PC, to w przypadku “Zombie Driver” jest jednym z tych atutów gry, które sprawiają, że przyjemność płynąca z grania jest tym większa. Zupełnie niezauważalna jest natomiast oprawa muzyczna. Wprawdzie coś tam w tle leci, jednak w żaden sposób nie akcentuje atmosfery rozgrywki. A można było przecież zainwestować w jakieś niewyszukane rockowe kawałki – z pewnością podniosłoby to atrakcyjność tytułu.

“Zombie Driver” nie jest grą, która zrobi różnicę jakiemukolwiek doświadczonemu i wymagającemu miłośnikowi elektronicznej rozrywki. Świetnie jednak sprawdza się w charakterze relaksującego odmóżdżacza po ciężkim dniu w pracy bądź na uczelni. Produkt ten, będący jednym z wielu w ofercie wydawniczej City Interactive, nie przyciągnie do monitora na długie dnie, może jednak zapewnić kilka godzin przyjemnej, niezobowiązującej zabawy.

Ocena: 3/5

Zalety:

  • oprawa wizualna!
  • trzy zróżnicowane tryby gry
  • prosty, ale przyjemny system ulepszeń i modyfikacji aut oraz broni
  • rozwalanie zombich w “Zombie Driver” autentycznie przysparza frajdy

Wady:

  • przeciętna oprawa muzyczna
  • nie jest to gra na dłużej, niż kilka godzin zabawy

Damian Bartosik

Bloger i autor

Miłośnik kultury i autora bloga, który od ponad 20 lat dzieli się swoją pasją z innymi.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

1998 rok był dla miłośników komputerowych gier fabularnych rokiem szczególnym. To właśnie wówczas światło dzienne ujrzały "Wrota Baldura" - kultowa gra gatunku, przez wielu nazywana bez ogródek najlepszą grą cRPG w dziejach elektronicznej rozgrywki. Produkcja, która...

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Była połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy włoski reżyser Tinto Brass, znany dotychczas z tanich filmów erotycznych, stanął przed niepowtarzalną szansą nakręcenia wysokobudżetowej produkcji, przedstawiającej historię jednego z najbardziej...