Lektura “Imienia róży” była moim pierszym kontaktem z twórczością literacką Umberto Eco. Uprzedzano mnie wszem i wobec, że będzie to intelektualna uczta i niezapomniane, czytelnicze doświadczenie. I nie było w tym żadnej przesady – to jedna z najlepszych, najbardziej złożonych i najbardziej ambitnych powieści osadzonych w średniowiecznych realiach, na jaką natknąłem się podczas poznawania kanonu literatury.
Historię poznajemy z perspektywy będącego już w podeszłym wieku franciszkanina imieniem Adso. “Imię roży” jest tak naprawdę wspomnieniem siedmiu dni, podczas których ów zakonnik towarzyszył pochodzącemu z Anglii Williamowi z Baskerville podczas pobytu w jednym z włoskich opactw. Obaj zmierzali tam, aby wziąć udział w teologicznej dyskusji dotyczącej ubóstwa Jezusa Chrystusa, które stało się źródłem konfliktu pomiędzy papieżem, a zakonem braci mniejszych. Traf chce, że w tym samym czasie w klasztorze w tajemniczych okolicznościach ginie jeden z mnichów. Wiedząc o detektywistycznym zacięciu Williama, przeor zwraca się do niego z prośbą o rozwikłanie zagadki i uniknięcie kompromitacji w oczach mających przybyć notabli. Niestety, z każdym dniem giną kolejni mnisi, a schemat ich śmierci wykazuje podobieństwa do treści Apokalipsy świętego Jana.
Powieść podzielona jest na siedem zasadniczych części, odpowiadających poszczególnym dniom pobytu Wilhelma i Adso na terenie klasztoru. Natomiast każda z tych części ma jeszcze szereg podrozdziałów, które nazwane są od poszczególnych godzin liturgicznych. I tak, w obrębie każdego dnia mamy jutrznię, laudę, prymę, tercję, sekstę, nieszpór oraz kompletę. Taka konstrukcja powieści Eco sprawia, że czyta się ją niezwykle szybko, w poszczególnych porach dnia zakonnika akcja przenosi się bowiem do różnych części klasztoru i koncentruje na różnych postaciach, choć niemal przez cały czas czytelnik towarzyszy Adso oraz Wilhelmowi na tropie do rozwikłania zagadki tajemniczych zgonów. Formalnie “Imię róży” ma wszystkie cechy dobrego kryminału i przenosi na język literatury złotą hitchcockowską regułę, o dziele rozpoczynającym się od wybuchu, a później systematycznie rosnącym napięciu. Tak też w “Imieniu róży” właśnie jest. Śledzenie losów Wilhelma i Adso, depczących po piętach sprawcy wszystkich nieszczęść, które dopadły klasztor, dostarcza niezwykłej satysfakcji i to na wielu płaszczyznach. Pierwsza dotyczy czysto literackiej, warsztatowej wartości powieści. Jest ona doskonale skonstruowana, tempo narracji odpowiednie do wydarzeń zaistniałych akurat w fabule, a postacie – perfekcyjnie rozrysowane, wielowymiarowe i zapadające w pamięć, nie wyłączając tych, z którymi czytelnikowi przychodzi się stosunkowo szybko pożegnać.
“Imię róży” jest jednak powieścią znakomitą nie tylko z uwagi na ów warsztat autora. To także istna intelektualna uczta i okazja do przeniesienia się na ładnych kilka dni wprost do średniowiecznego świata, ówczesnej rzeczywistości, norm i obyczajów. Eco odwzorowuje je w najmniejszych detalach, a przygotowanie erudycyjne, jakie poczynił przed napisaniem dzieła, a o którym wspomina na końcu recenzowanego wydania, jest imponujące i właściwe pisarzom-perfekcjonistom. Wprawdzie historycy mogliby dopatrzeć się pewnych nieścisłości, a spojrzenie autora na pewne elementy średniowiecznej rzeczywistości – by wspomnieć choćby o działalności inkwizycji – może wywołać w pewnych kręgach kontrowersje, jednak tylko w niewielkim stopniu rzutuje to na całokształt. Imponująco rozbudowana i podszyta całą gamą biblijnych odniesień i aluzji jest także intryga, za którą stoi poszukiwany przez głównych bohaterów winowajca licznych nieszczęść. Czytelnicy, którzy mieli wcześniej okazję wnikliwie studiować biblijną Apokalipsę św. Jana, z pewnością będą pod wielkim wrażeniem tego, w jaki sposób Umberto Eco posłużył się nią do stworzenia motywów kierujących zbrodniarzem, jak również przebiegu i okoliczności poszczególnych, spotykających mnichów tragedii.
“Imię róży” to powieść wielka w niejednym znaczeniu tego słowa. Popis erudycji autora, intelektualna uczta, a przy tym wszystkim wyjątkowo wciągająca i pasjonująca lektura, zapraszająca czytelnika do przeniesienia się na pewien czas wprost do średniowiecznego klasztoru, który stanie się miejscem wyjątkowo okrutnych zbrodni i złożonej, wielowątkowej intrygi. To książka, z którą prędzej czy później powinien zapoznać się każdy, niezależnie od indywidualnych, czytelniczych upodobań.
Ocena: 10/10
Tytuł: Imię Róży
Tytuł oryginału: Il Nome Dela Rosa
Autor: Umberto Eco
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Rok wydania: 2007
Tłumaczenie: Adam Szymanowski
Liczba stron: 752
ISBN: 9788373922211