W harmonii z jaszczurami – recenzja filmu „Jak wytresować smoka”

sty 17, 2025 | Aktualności

Smoki towarzyszą fantastyce niemal od samych jej początków. Nierzadko jednak rola tych majestatycznych stworzeń sprowadza się do potężnej i zionącej ogniem przeszkody w zdobyciu skarbu lub ręki księżniczki. Dzielni rycerze prześcigają się w wymyślaniu sposobów na ich pokonanie. Nieliczni wpadają na pomysł, aby je… oswoić.

W pewnej niewielkiej wikińskiej wiosce punktem honoru dla każdego dorastającego młodzieńca jest samodzielne pokonanie smoka. Gady wszelkiej maści atakują ją bowiem co i rusz, porywając owce pasące się na okolicznych pastwiskach. W społeczności takiej wychowuje się dorastający chłopiec imieniem Czkawka. Chociaż jest synem wikińskiego władcy, uchodzi za nieudacznika i fajtłapę, który nigdy nie dorówna swojemu ojcu. Podczas gdy jego przyjaciele szkolą się w konwencjonalnych metodach walki ze smokami, Czkawka woli konstruować w tym celu finezyjne mechanizmy – jeden bardziej wadliwy od drugiego. Wszystko zmienia się w chwili, gdy pewnego razu jego wynalazek zaskakuje i przy użyciu prowizorycznej katapulty chłopcu udaje się zestrzelić smoka.

Dotarłszy na miejsce, w którym spadł jaszczur, Czkawka ze zdumieniem zauważa, że schwytał Nocną Furię – przedstawiciela najgroźniejszego smoczego gatunku. I gdy już sposobi się, by zadać mu śmiertelny cios i pochwalić się zdobyczą przed mieszkańcami wioski, coś nie pozwala mu uśmiercić ofiary. Czkawka nie tylko daruje mu życie, ale i szybko zaprzyjaźnia się ze swoim nowym pupilem, przekonując się, że historie o krwiożerczych i niebezpiecznych smokach, jakie słyszał od małego, nie mają wiele wspólnego z prawdą. Udowodnienie tego pobratymcom będzie jednak niezwykle wymagającym zadaniem.

W ostatnich latach najmłodsi widzowie są wręcz rozpieszczani przez twórców filmowych. Nie ma miesiąca, w którym multipleksy nie wyświetlałyby przynajmniej kilku adresowanych do nich produkcji. Jak się jednak okazuje, odnalezienie w całym tym gąszczu filmu, który odznaczałby się pasjonującą historią z mądrym, czytelnym przesłaniem, a jednocześnie zapewniał rozrywkę na najwyższym poziomie, nie jest wcale takie proste. Tymczasem „Jak wytresować smoka” spełnia te kryteria. Dzieło Deana DeBlois i Chrisa Sandersa utrzymane jest w pacyfistycznym duchu i jasno pokazuje, że użycie argumentu siły zawsze powinno być rozpatrywane w kategoriach ostateczności, a istniejące konflikty często wynikają ze wzajemnych uprzedzeń, niepodpartych próbą zrozumienia drugiej strony.

Jak przystało na dobry animowany film dla najmłodszych, „Jak wytresować smoka” obfituje w humor. Nie jest to jednak dowcip w rodzaju „Shreka”, pełen nawiązań do popkultury i innych bajek. Żarty związane są zazwyczaj z karykaturalnie wyolbrzymionymi cechami bohaterów, które na ogół zwykło się łączyć z wikingami. Od czasu do czasu pojawia się erpegowy żargon, co z pewnością nie umknie uwadze miłośników gier fabularnych. Młodsi widzowie bez wątpienia dostrzegą również doskonale zrealizowane efekty 3D. Animacja postaci i otoczenia stoi na bardzo wysokim poziomie, a sceny lotu na smoczym grzbiecie – z pikowaniem, wykonywanymi beczkami, obrotami i innymi podniebnymi ewolucjami – dostarczają niezapomnianych wrażeń. Wszystko to przy akompaniamencie energicznej, doskonale wkomponowującej się w tło muzyki, skomponowanej przez Johna Powella, za którą w 2011 roku otrzymał on nominację do BAFTy i Oscara.

Należy także odnotować, że w polskim wydaniu „Jak wytresować smoka” został wzbogacony o naprawdę solidny dubbing. Rodzimi aktorzy podkładający głos pod poszczególnych bohaterów świetnie wywiązali się ze swojego zadania. Mateusz Damięcki jako Czkawka i Julia Kamińska tworzą dobrze brzmiący, uzupełniający się duet, a Miłogost Reczek, którego głosem przemawia w filmie wikiński wódz – Stoick Ważki – kolejny raz udowadnia, że w dubbingowaniu tego typu charakternych postaci nie ma sobie równych.

„Jak wytresować smoka” znajduje się w czołówce najlepszych filmów animowanych, jakie trafiły do kin w ciągu ostatnich kilku lat. Liczne nominacje do najbardziej prestiżowych branżowych nagród i nad wyraz ciepłe przyjęcie przez krytykę stanowią istotne tego dowody. O wartości opisywanej produkcji najlepiej jednak przekonać się samemu, zapoznając się z nią w towarzystwie pociech bądź młodszego rodzeństwa. Zarówno starsi, jak i młodsi widzowie będą z takiego seansu zadowoleni.

Ocena: 8/10

Tytuł: Jak wytresować smoka

Tytuł oryginału: How to train your dragon

Kraj: USA

Data premiery: 2010

Czas projekcji: 98 minut

Reżyseria: Dean DeBlois, Chris Sanders

Scenariusz: Dean DeBlois, Chris Sanders

Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu Bestiariusz 6 kwietnia 2013 roku.

Damian Bartosik

Bloger i autor

Książki towarzyszą mi, odkąd pamiętam. Uwielbiam je nie tylko czytać i analizować, ale także otaczać się ich fizycznym pięknem. Życie bez szelestu przewracanych kartek i zapachu pożółkłych stronic straciłoby wiele ze swojego uroku. Chętnie podzielę się z Wami swoją pasją.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

Śmierć pogan się nie ima – recenzja filmu „Czarna śmierć”

Śmierć pogan się nie ima – recenzja filmu „Czarna śmierć”

Miłośnicy średniowiecza nie są w ostatnim czasie rozpieszczani przez filmowców. Dobre filmy, których akcja byłaby osadzona w ich ulubionej historycznej epoce, stanowiły na przestrzeni minionych kilku lat towar mocno deficytowy. „Czarna śmierć” w reżyserii Christophera...

Przemoc po europejsku – recenzja filmu „Blady strach”

Przemoc po europejsku – recenzja filmu „Blady strach”

Ostatnie lata przyniosły fanom horroru wiele godnych odnotowania filmów, choć większość z nich powstała bądź w Stanach Zjednoczonych, bądź w odległej Azji. Kino grozy na Starym Kontynencie, choć posiada grono silnych reprezentantów, nadal nie ma się tak, jak można by...