Historia gry “Sniper – Ghost Warrior” to opowieść o niespodziewanym, spektakularnym sukcesie polskiego studia City Interactive (obecnie CI Games). Studio to, wcześniej znane głównie z niskobudżetowych i niezbyt wysoko ocenianych produkcji, skierowanych raczej do mniej wymagających graczy, zaskoczyło branżę. Pierwsze oceny “Snipera” były umiarkowane – recenzenci dostrzegli kilka mocnych stron, ale też wytknęli liczne braki.
Pomimo tych niedociągnięć, “Sniper – Ghost Warrior” odniósł ogromny sukces komercyjny, zyskując uznanie graczy na całym świecie, szczególnie zaś w Stanach Zjednoczonych. W ciągu zaledwie dwóch lat od premiery, tytuł sprzedał się w 3,5 milionach egzemplarzy! Świetne wyniki sprawiły, że producent postanowił pójść za ciosem i zainwestować w kolejne, bardziej już dopracowane tytuły. W krótkim czasie zaowocowało to kilkunastokrotnym wzrostem wartości firmy na warszawskim parkiecie. Przyjrzyjmy się bliżej grze, która okazała się przełomowa w dorobku City Interactive.
Akcja gry toczy się na fikcyjnej wyspie Trueno, rządzonej przez generała Velasqueza, którego totalitarny reżim gnębi lokalną ludność. Sytuacja taka nie jest oczywiście w smak globalnemu strażnikowi demokracji. Stany Zjednoczone postanawiają więc interweniować i przywrócić porządek. Kluczowym elementem planu jest eliminacja dyktatora, a zadanie to powierzono sierżantowi Tylerowi Wellsowi, snajperowi, nad którego poczynaniami graczowi przyjdzie przejąć stery. Jak to jednak zwykle bywa, w trakcie misji dochodzi do pewnych komplikacji, które zmuszają Wellsa do pozostania na wyspie dłużej, niż to początkowo zakładano.
Choć fabuła “Sniper – Ghost Warrior” jest dość spójna, to trudno nazwać ją oryginalną. Owszem, jest całkiem wiarygodna i niepozbawiona dramatycznych zwrotów akcji, ale ostatecznie wtórna i nie reprezentująca sobą nic, czego nie widzielibyśmy już w innych taktycznych strzelankach. Co innego sama rozgrywka – tutaj programiści z City Interactive trafili w niewyeksploatowaną nisze. Poza nielicznymi wyjątkami, jak “Sniper Elite”, czy pojedyncze epizody w grach z serii “Call of Duty”, rzadko kiedy możemy się w FPSach wcielać w snajpera. Polskie studio odpowiedziało na to zapotrzebowanie, oddając graczom do dyspozycji grę, która w całości opiera się na takim właśnie założeniu.
Wszelkie systemy i mechanizmy powiązane z tym, co stanowi kwintesencję gry, a więc eliminowaniem kolejnych celów przy użyciu karabinu snajperskiego, zostały przez twórców wykonane z imponującą starannością. Gra kładzie duży nacisk na realizm, uwzględniając takie czynniki jak odległość, siłę wiatru, czy balistykę pocisku. Wydaje się, że w tym właśnie należy upatrywać źródła sukcesu produkcji. Gra polega bowiem de facto na pokonywaniu kolejnych etapów i przedzieraniu się przez coraz to następne obozowiska wroga przy jednoczesnym eliminowaniu kluczowych celów. Co istotne, graczowi oddano dużą swobodę w podejściu do misji. Można grać taktycznie, dyskretnie eliminując wyznaczonych wrogów, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by – jeśli tylko będziemy potrafili sprostać rzeszom wrogów – infiltrować obozowiska Velasqueza, pozostawiając za sobą stosy trupów.
Strzelanie do niezbyt oddalonych celów to generalnie bułka z masłem. Większym wyzwaniem okazuje się eliminacja przeciwników znajdujących się setki metrów od nas, pojawiających się raz na jakiś czas w oknach budynków, bądź bacznie wypatrujących zagrożeń ze swoich strażniczych wieżyczek. Przed oddaniem strzału trzeba zwrócić uwagę na kilka czynników – w przeciwnym wypadku kula ominie wroga, a strażnicy podniosą alarm i skończy się to szybkim odnalezieniem i eliminacją naszego bohatera. Przygotowanie do strzału wymaga zadbania o kilka szczegółów. Kluczowa jest pozycja snajpera – im niższa, tym bardziej stabilna. Praktycznie niemożliwe jest też skuteczne strzelanie, jeśli chwilę wcześniej biegliśmy, ponieważ podwyższone tętno powoduje drżenie rąk. Ważną rolę odgrywa także wiatr, który jest szczególnie istotny przy strzałach na duże odległości. Dopiero, kiedy wszystkie warunki zostaną łącznie spełnione, gracz może wstrzymać oddech (za pomocą odpowiedniego klawisza), szybko wymierzyć i nacisnąć spust. Brzmi skomplikowanie, ale w praktyce wymaga jedynie trochę skupienia, a w zamian dostarcza mnóstwo frajdy. Szczególnie wówczas, gdy kamera śledzi nasz pocisk począwszy od wylotu z lufy, aż do momentu, w którym rozbija on czaszkę wroga.
Tryb kampanii dla jednego gracza spokojnie wystarcza na intensywny dzień zabawy, a dodatek “Niedokończony interes” rozszerza tę przyjemność o kilka kolejnych godzin. Żeby jednak nie było tak kolorowo, trzeba napomknąć, że dzieło programistów z City Interactive ma także szereg wad i niedociągnięć, które choć nie wpływają znacząco na grywalność, to jednak są wyraźnie dostrzegalne. Największe zastrzeżenia można mieć do sztucznej inteligencji przeciwników. Wrogowie często zachowują się rozsądnie, szukając osłon przed kulami, ale nie brakuje też sytuacji, kiedy dosłownie wbiegają pod lufę gracza. Bywa też, że przeciwnicy “zamierają” w bezruchu, jakby czekając na nasze trafienie. Poza tym, w grze występuje też jedna misja, która znacząco odbiega od reszty i bardziej frustruje, niż sprawia przyjemność. Mowa o etapie na platformie, w której przychodzi nam porzucić snajperkę na rzecz broni automatycznej. To zdecydowanie najmniej przyjemny spośród wszystkich etapów, które przyjdzie graczowi pokonać w trybie kampanii dla jednego gracza.
Grafika w “Sniper – Ghost Warrior” wywołuje mieszane uczucia. Na pierwszy rzut oka gra wygląda bardzo dobrze – tropikalna wyspa Trueno została odwzorowana z dużą dbałością o detale. Zwierzęta przebiegające przez dżunglę, aligatory w wodzie czy malownicze krajobrazy, które możemy podziwiać z niektórych punktów strzeleckich, robią pozytywne wrażenie. Niestety, rzecz rozbija się o detale. Tekstury postaci są nierówne. Twarze wrogów sprawiają wrażenie kanciastych i wykonywanych na jedno kopyto. Również otoczenie w dżungli nie zawsze wygląda dość dobrze – tekstury wyższych partii roślinności sprawiają wrażenie niedopracowanych. Pomimo tych wad, grafika w “Sniper – Ghost Warrior” prezentuje przyzwoity poziom, choć nie brak w tym elemencie uciążliwych, zaburzających pozytywny obraz całości komponentów.
“Sniper – Ghost Warrior” to gra pełna kontrastów. Z jednej strony oferuje wyjątkową grywalność, przyciągając przed monitor niczym magnes i nie pozwalając oderwać się ani na moment. Jednak po głębszym przyjrzeniu się, dostrzega się mankamenty i niedoróbki, na które programiści nie powinni byli sobie pozwolić i które dyskwalifikowałyby ich produkt, gdyby rościł sobie pretensje do bycia tytułem z kategorii AAA. Mimo tych niedoskonałości, dzieło City Interactive i tak okazało się ogromnym sukcesem, szczególnie w wymiarze komercyjnym i stało się dla polskiego studia, wcześniej tworzącego raczej niezbyt wyszukane gry, kamieniem milowym w rozwoju.
Ocena: 7/10
Tytuł: Sniper – Ghost Warrior
Tytuł oryginału: Sniper – Ghost Warrior
Producent: City Interactive
Wydawca: City Interactive
Data premiery: 13 czerwca 2008
Wymagania sprzętowe: Intel Core i5 4460 / AMD FX 6350, 8 GB RAM, NVIDIA GeForce GTX 760 or AMD Radeon HD 7870 (2GB VRAM), 20 GB HDD