O dwunastej planecie – recenzja gry „Nibiru – Wysłannik bogów”

lut 15, 2025 | Pokój gier

Tajne plany i badania przeprowadzane przez hitlerowskie Niemcy stanowią niewyczerpane źródło inspiracji dla pisarzy, filmowców i projektantów gier komputerowych. W natłoku produkcji opartych na tym zagadnieniu ciężko jest jednak znaleźć coś wartościowego. Mimo to, niekiedy można się natknąć na prawdziwe perełki. Chociaż najnowszego dzieła programistów z Future Games perełką nazwać nie można, to wbrew pozorom jest to jedna z ciekawszych przygodówek powstałych w ostatnim czasie.

Fabuła „Nibiru – Posłannik bogów” inspirowana jest dziełem Zechariaha Sitchina z 1965 pod tytułem „The Twelfth Planet”. Rzecz dzieje się w Czechach, gdzie podczas budowy autostrady zostaje odkryte wejście do tunelu, który podczas drugiej wojny był wykorzystywany przez nazistów. Martin Holan, student archeologii i lingwistyki, zostaje o tym powiadomiony przez swego wujka, profesora Wilde’a, któremu bardzo zależy na zbadaniu tej sprawy. Holan udaje się więc do Czech, aby spotkać się z informatorką. Na miejscu okazuje się, że dziewczyna została zamordowana, a znaleziskiem zainteresowali się bardzo niebezpieczni ludzie. Nieugięty Holan robi wszystko, by wbrew przeciwnościom zbadać tajemnicę tunelu. Okazuje się, że projekt, nad którym naziści pracowali w Czechach, łączy się ściśle z Nibiru – legendarną dwunastą planetą.

Jak wiadomo, w grach pokroju „Nibiru” fabuła ma niezwykle istotne znaczenie. W przygodówkach ważna jest wszak nie tyle oprawa techniczna, co opowiadana historia. A ta w „Nibiru” prezentuje się nad wyraz ciekawie. Tło fabularne jest interesujące, a pomysł z dwunastą planetą ciągle jeszcze świeży, niewyeksploatowany. Niemniej jednak, podczas gry natknąłem się na kilka momentów, w których dalsze wydarzenia były bardzo łatwe do przewidzenia. Momentami pewne rozwiązania wydają się zbyt proste i nieco naciągane. Nie wpływa to jednak znacząco na odbiór gry. Wręcz przeciwnie – mimo pewnych niedociągnięć, fabuła „Nibiru” wciąga, a kilka ciekawych zwrotów akcji dostatecznie ją urozmaica.

Podczas gry przyjdzie nam odwiedzić wiele ciekawych miejsc. Wszystko rozpoczyna się w Pradze, na Moście Karola. W stolicy Czech zabawiamy jednak dość krótko, gdyż szybko kierujemy się na miejsce głośnego archeologicznego odkrycia. Później nasz bohater trafia między innymi do Francji i Meksyku, gdzie bada starożytne świątynie wyznawane niegdyś przez rdzennych mieszkańców tych terenów. Lokacje są bardzo różnorodne, łącznie jest ich kilkadziesiąt i sprawiają w większości dobre wrażenie. Moją uwagę zwróciły szczególnie wspaniale namalowane krajobrazy i wnętrza budynków, po których porusza się nasz bohater. To jeden z największych atutów oprawy graficznej „Nibiru”.

A skoro już przy grafice jesteśmy – cóż, to, co prezentują nam panowie z Future Games może i nie jest ucztą dla oka, ale mniej wybredni gracze z pewnością nie będą narzekać. Jakość tekstur może budzić pewne zastrzeżenia – często są mało szczegółowe, jednak sytuację ratują wspomniane wcześniej tła, które stanowią większość występującej w grze grafiki. Wśród wspomnianych tekstur znajdują się zatem głównie modele postaci oraz przedmioty z ekwipunku. Będąc z kolei przy oprawie wizualnej „Nibiru”, trudno nie wspomnieć o wrażeniach dźwiękowych. Otóż muzyka w grze prezentuje się nienajgorzej, a odpowiednio podłożona w poszczególnych scenach prawidłowo buduje mroczny nastrój. Niemniej, repertuar odtwarzanych utworów jest raczej niewielki, przez co po kilku godzinach grania muzyka staje się monotonna. Sporo można też zarzucić dźwiękowi. Niektóre odgłosy, jak na przykład wybuchy petard czy dynamitów, brzmią bardzo sztucznie. Generalnie, oprawa techniczna „Nibiru” prezentuje się raczej przeciętnie – grafika jest średnia, a udźwiękowienie takież samo. Mimo to, rozgrywka niesamowicie wciąga.

Esencją każdej przygodówki, oprócz barwnej, dobrze skonstruowanej fabuły i interesujących postaci, są różnego rodzaju łamigłówki. Tych w „Nibiru” jest całkiem sporo. Gra nie należy do najdłuższych, składa się tak naprawdę z kilku średnio rozbudowanych epizodów, jednak aby ją ukończyć, trzeba się sporo nagłowić nad różnego rodzaju układankami i zagadkami. Ich poziom trudności nie jest specjalnie wysoki. Zazwyczaj trzeba po prostu albo logicznie pomyśleć i pokojarzyć pewne fakty, albo spędzić kilkanaście (tudzież kilkadziesiąt minut) przestawiając coraz to kolejne klocki czy kamyki w taki sposób, by powstał na przykład odpowiedni symbol. Tradycyjnie, prawidłowe rozwiązanie owocuje z reguły otwarciem drzwi bądź unieszkodliwieniem pułapek w danym pomieszczeniu. Łamigłówki są więc dosyć standardowe, ale zabawa z nimi sprawia dużo frajdy. Tak czy inaczej „Nibiru” daje wiele okazji do sprawdzenia swej inteligencji czy wyobraźni – a o to przecież w przygodówkach chodzi.

„Nibiru – Posłannik bogów” to jedna z przyjemniejszych przygodówek, w jakie przyszło mi ostatnio grać. Przyznam, że spodziewałem się czegoś dużo słabszego. Tymczasem za niewielkie pieniądze otrzymałem interesującą, nieźle opracowaną grę, która dostarczyła mi kilku godzin przedniej rozrywki. Będąc pochłonięty przez opowiadaną tu historię nie zwróciłem nawet większej uwagi na liczne nielogiczności i błędy, jakich dopuścili się twórcy. Uzewnętrzniły się one dopiero później, po ukończeniu gry i ponownym przemyśleniu wszystkiego na spokojnie. Tym niemniej – ostatnimi czasy przygodówek powstaje naprawdę niewiele, a tymczasem Future Games regularnie zaspokaja głód lubujących się w nich graczy, przygotowując coraz to kolejne produkcje z tego gatunku. Czescy programiści nie zawiedli i tym razem – „Nibiru – Posłannik bogów” mogę z czystym sumieniem polecić każdemu miłośnikowi komputerowych gier przygodowych.

Ocena: 7/10

Tytuł: Nibiru – Posłannik bogów
Tytuł oryginału: Nibiru – Age of Secrets
Producent: Future Games
Wydawca: Dreamcatcher / The Adventure Comp.
Dystrybutor PL: OniGames
Język: polskie napisy
Gatunek: przygodowa
Data premiery: 2005-12-15 (Polska), 2005-03-11 (świat)
Wymagania minimalne: Pentium III 500MHz, 128MB RAM, karta graficzna 32MB, 2.5GB HDD
Wymagania zalecane: Pentium III 800MHz, 256MB RAM, karta graficzna 32MB, 2.5GB HDD

Damian Bartosik

Bloger i autor

Książki towarzyszą mi, odkąd pamiętam. Uwielbiam je nie tylko czytać i analizować, ale także otaczać się ich fizycznym pięknem. Życie bez szelestu przewracanych kartek i zapachu pożółkłych stronic straciłoby wiele ze swojego uroku. Chętnie podzielę się z Wami swoją pasją.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

Powrót do koszmaru – recenzja filmu „Zejście 2”

Powrót do koszmaru – recenzja filmu „Zejście 2”

"Zejście" w reżyserii Neila Marshalla pojawiło się w polskich kinach na początku 2005 roku, szybko zyskując sobie sympatię widzów. Dysponując stosunkowo niedużym budżetem, brytyjski reżyser zaprezentował dzieło, które prędko przedostało się do kanonu gatunku....

Kto kombinuje, ten żyje – recenzja filmu „Yuma”

Kto kombinuje, ten żyje – recenzja filmu „Yuma”

Początek lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku był dla Polski okresem niełatwej transformacji ustrojowej i gospodarczej. Kraj, w którym przez dziesiątki lat prym wiodła ideologia socjalistyczna, doprowadzając go do ruiny, wkraczał na trudną ścieżkę reform...

Rozdrapana zbrodnia sprzed lat – recenzja książki „Pomornica”

Rozdrapana zbrodnia sprzed lat – recenzja książki „Pomornica”

Wobec rosnącej popularności powieści kryminalnych i uginających się pod ciężarem nowości wydawniczych półek księgarni, znalezienie perełek wyróżniających się na tle konkurencji nie jest wcale łatwe. Zwłaszcza, jeśli mamy określone gusta i wiemy, czego szukamy w...