Każdy, kto przed laty z pasją zagrywał się w kolejne części „Gothica”, a jednocześnie lubuje się w morskich i pirackich klimatach, z pewnością dawno już sięgnął po „Risen” studia Piranha Bytes. Kontynuacja hitu sprzed trzech lat, z dawna oczekiwana przez jego fanów, nie tak dawno temu miała polską premierę.
Akcja „Risen 2 – Mroczne Wody” rozpoczyna się dziesięć lat po wydarzeniach z pierwszej części. Główny bohater, którego imienia nie znamy (w zgodzie z tradycją podyktowaną jeszcze przez „Gothica”), nie najlepiej spożytkował ten czas. Wiódł żywot włóczęgi, chętnie sięgając do butelki. Jednak kiedy morskie potwory ponownie zaczynają zagrażać bezpieczeństwu okolicy, a siły Inkwizycji znajdują się w odwrocie, pomoc Bezimiennego może okazać się bezcenna. Odnaleziony przez znaną z pierwszej części piratkę imieniem Patty, bohater zgadza się pomóc w pokonaniu morskich tytanów. Siły zła, dowodzone przez Marę, stają się coraz potężniejsze, a ich pokonanie będzie możliwe dopiero wtedy, gdy w ręku Bezimiennego znajdzie się pewien legendarny artefakt. Obie strony pragną znaleźć wszystkie jego części i skompletować go, by pokrzyżować szyki przeciwnikom. W wyścigu toczącym się pomiędzy Marą, Bezimiennym oraz ich sprzymierzeńcami, stawką jest przyszłość całej krainy.
Uroki otwartego świata
Po krótkim prologu, dzięki któremu gracz może się zapoznać z tłem fabularnym oraz podstawami sterowania, rozpoczyna się właściwa rozgrywka. O ile jednak wprowadzenie do gry nieco rozczarowuje, to z każdym kolejnym kwadransem grania „Risen 2 – Mroczne Wody” prezentuje się coraz lepiej. Tym, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z pierwszym „Risenem” lub chociażby grami z serii „Gothic”, opanowanie sterowania (ze szczególnym uwzględnieniem systemu walki), przyzwyczajenie się do pracy kamery oraz zapoznanie się z podstawowymi opcjami interfejsu, może zająć dłuższą chwilę. Mając jednak za sobą ten swoisty samouczek, można zacząć w pełni delektować się rozgrywką.
Pierwszym, co szczególnie rzuca się w oczy, a na co zwracają uwagę miłośnicy wszelkiej maści komputerowych erpegów, jest otwarty, a zarazem wciągający świat gry oraz swoboda poczynań. W tym aspekcie „Risen 2” wypada bardzo dobrze. Obszar, jaki oddano do dyspozycji gracza, jest bardzo duży, choć znacząco mniejszy, niż miało to miejsce przykładowo w „Skyrimie”. Poruszamy się po kilku odrębnych, a zarazem bardzo obszernych lokacjach. Jako że „Risen 2” to typowo morska przygoda, większość miejsc, które odwiedzamy, mieści się na różnego rodzaju wyspach. Swoboda poruszania się po kolejnych lądach ograniczona jest głównie przeszkodami naturalnymi. Aby przebyć z jednego krańca lokacji na drugi, trzeba poświęcić przynajmniej kilka minut, nawet gdyby założyć, że po drodze nie natkniemy się na żadnych przeciwników, ani nie zboczymy za ścieżki, by zbadać jakąś jaskinię czy wzgórze. Z drugiej strony jednak zawiodą się ci, którzy z sentymentem wspominają długie, niekiedy wręcz kilkugodzinne piesze eskapady rodem z „Morrowinda”. Świat w „Risen 2 – Mroczne Wody” jest duży, okazalszy niż w większości popularnych erpegów, lecz z dziełem programistów Bethesdy bez wątpienia nie może się równać.
Dużym atutem gry jest klimat, wręcz namacalna atmosfera morskiej przygody, której próżno szukać w jakiejkolwiek innej grze tego gatunku. Piękne, rozległe plaże, jak również tropikalne scenerie na lądzie w głębi wysp, przywodzą na myśl zdjęcia ze słynnych „Piratów z Karaibów”. Jednak do udanie zaprojektowanych, poza miłymi dla oka dżunglami, plażami czy jaskiniami, należą także liczne miasta i osady, które przyjdzie nam zwiedzić podczas rozgrywki. Począwszy od kamiennych twierdz, poprzez niewielkie portowe osiedla, aż po tubylcze wioski, wszystkie prezentują się wyśmienicie, a ich eksploracja dostarcza mnóstwa satysfakcji. Twórcy zresztą nie ograniczają się do podobnych, standardowych lokacji i dają graczowi możliwość odwiedzenia znacznie bardziej oryginalnych, zapadających w pamięć miejsc. Wypada tu wspomnieć chociażby o gnomiej wiosce (która, jeśli pominąć wygląd samych jej mieszkańców, budzi skojarzenia z Hobbitonem, znanym z ekranizacji „Władcy Pierścieni”) czy też posępnej krainie umarłych, do której Bezimienny, prędzej czy później, będzie musiał dotrzeć, chcąc dopełnić swojego przeznaczenia i zrealizować powzięty wcześniej zamiar pokonania Mary.
W kręgu niezwykłych indywiduów
Inna, niezmiernie istotna kwestia dotyczy bohaterów gry. W tym aspekcie również trudno jest wystosować do twórców jakiekolwiek zarzuty, gdyż na gracza czeka cała plejada barwnych postaci, począwszy od sprzymierzeńców, poprzez setki bohaterów niezależnych, a skończywszy na tych, z którymi Bezimiennemu przyjdzie stanąć do walki. Wśród tych pierwszych zdecydowanie wybijają się wspomniani powyżej: Patty oraz jej ojciec, Stalowobrody. Obaj stają się kompanami naszego bohatera. Relacje Bezimiennego z piękną piratką są bardzo napięte, choć przypominają żywą reklamę znanego porzekadła w myśl którego „kto się czubi, ten się lubi”. Stalowobrody zaś to budzący respekt, zaprawiony w morskich przygodach korsarz, który w starciu z Marą upatruje szansę do wyrównania dawnych rachunków.
Poza najbliższymi sojusznikami, w trakcie przygody w „Risen 2” natkniemy się na setki innych postaci, mogąc wejść w interakcję praktycznie z każdą z nich. Wielu to persony dość standardowe, których udział w fabule gry ogranicza się do przekazania mniej lub bardziej cennych informacji, bądź zlecania zadań do wykonania. Część z nich to jednak nieprzeciętne osobowości, które z pewnością długo nie pozwolą o sobie zapomnieć i znajdą trwałe miejsce w pamięci gracza. Do takich należy Slayne, ekstrawagancki pirat, z którym nasz bohater zmuszony jest wejść w komitywę. Rozwiązanie wątku tej postaci prowadzi Bezimiennego do miejsca, w którym poznamy kolejną, intrygującą postać – gnoma Jaffara. Liczne kontakty z piratami, dla których – delikatnie mówiąc – kultura osobista nie jest sprawą priorytetową, sprawiły, iż tym, co wspomniany osobnik najlepiej zapamiętał z ludzkiej mowy, są siarczyste przekleństwa. Można zaryzykować stwierdzenie, iż Jaffar to najchętniej przeklinająca postać w grach komputerowych od czasów słynnej pani Jańci z siódmej części „Larry’ego”.
Wszyscy ci bohaterowie, na czele ze wspomnianym Jaffarem, nie robiliby tak dobrego wrażenia, gdyby nie nad wyraz udana lokalizacja, obejmująca także dubbing postaci z udziałem najbardziej znanych polskich głosów. Wśród osób, które zdecydowały się ich użyczyć, znaleźli się między innymi Jarosław Boberek, Anna Apostolakis, Agata Kulesza, Mirosław Zbrojewicz czy Adam „Nergal” Darski. Polskim odtwórcą Bezimiennego został natomiast Jacek Kopczyński, ten sam, który niegdyś podkładał głosy rozmaitych postaci, chociażby z pierwszych odsłon „Gothica”. Na plus dla tłumaczy należy zaliczyć fakt, iż nie zdecydowali się na „ugrzecznienie” dialogów. Niecenzuralne słownictwo, jakim często posługują się bohaterowie, nie zostało pominięte ani zastąpione salonowymi zwrotami, dzięki czemu poszczególne postacie nie tracą na autentyczności.
Jak przystało na komputerowego erpega, w miarę rozwoju akcji możliwe jest w „Risen 2” rozwijanie umiejętności bohatera. Mechanizm różni się nieco chociażby od tego, który mieliśmy okazję poznać w „Gothicu”. Otóż, za każde wykonanie zadanie, bądź pokonanego przeciwnika, graczowi zostają przyznane tak zwane Punkty Chwały. Po uzyskaniu określonej ich liczby możemy poprawić jeden z pięciu głównych atrybutów określających naszą postać.
Są wśród nich broń biała, broń palna, wytrzymałość, cwaniactwo oraz voodoo. Naturalnie, na im wyższy poziom chcemy wznieść się w danej sztuce, tym więcej będziemy musieli przeznaczyć Punktów Chwały na ten cel.
Słów parę o mechanice
Odpowiednio wysokie atrybuty pozwalają na rozwijanie biegłości, za które odpowiadają. I tak, na przykład, należą do nich umiejętności w posługiwaniu się konkretnymi rodzajami oręża (np. pistolet, strzelba, muszkiet czy broń sieczna), jak również zdolności zastraszania, złodziejstwa czy czarnej magii. Ich rozwój dokonuje się za pośrednictwem napotkanych postaci, które za odpowiednią opłatą są w stanie nauczyć Bezimiennego rozmaitych sztuczek. W praktyce system ten jest bardzo wygodny, rozwój postaci przebiega harmonijnie, a siła i zdolności naszego bohatera zależą tak naprawdę w głównej mierze od tego, ile zadań uda mu się wykonać (dlatego tak istotne jest w „Risen 2” wypełnianie misji pobocznych) bądź ile potworów, które pojawią się na jego drodze, zdoła unicestwić – a także, rzecz jasna, od ilości złota, jakie zbierze i będzie gotów zainwestować w rozwój Bezimiennego.
Tym, co już od pierwszych odsłon „Gothica” budziło w dziełach programistów z Piranha Bytes największe zastrzeżenia, był system walki. Także w przypadku „Risen 2 – Mroczne Wody” nie jest on mocnym punktem gry. Opanowanie sterowania w walce zajmuje dłuższą chwilę. Starcia z użyciem broni białej polegają na umiejętnym zastawianiu się i odpieraniu ataku przeciwnika oraz wyczekaniu odpowiedniego momentu do kontrataku, który – jeśli tylko gracz nie popełni żadnego błędu – może stać się finezyjną sekwencją kilku następujących po sobie, coraz potężniejszych ciosów. Walki są więc dość widowiskowe, jednak już po kilkudziesięciu potyczkach zaczyna się do nich wkradać monotonia, którą trudno jest zażegnać nawet poprzez naukę kolejnych, bardziej skomplikowanych kombinacji. Na szczęście, do dyspozycji gracza oddano także broń palną. Wygoda jej użytkowania jest niemała, a umiejętne wykorzystanie białego oręża na przemian z bronią dystansową zwiększa szanse Bezimiennego w starciach nawet z teoretycznie silniejszymi przeciwnikami. Ciekawym dodatkiem jest też możliwość wykorzystania tak zwanych „brudnych sztuczek”. Kiedy więc krzyżujemy szablę z przeciwnikiem, to o ile jesteśmy w posiadaniu odpowiednich przedmiotów, możemy na przykład sypnąć przeciwnikowi piaskiem w oczy, co na chwilę wyłączy go z walki. Zabieg może i prosty, ale z pewnością dobrze służący urozmaiceniu rozgrywki.
Coś dla oczu i uszu
Grzechem byłoby nie wspomnieć przynajmniej w kilku zdaniach o bardzo dobrej oprawie graficznej, która cieszy wzrok gracza od pierwszych scen, w trakcie których oglądamy efektowny atak krakena na jedną z placówek inkwizycji, aż po finałowe starcie z Marą. Zarówno jakość tekstur, wygląd krajobrazów, modele postaci, jak i dbałość, z którą twórcy podeszli do przygotowania niemal każdego detalu w otaczającym Bezimiennego świecie, prezentują niezwykle wysoki poziom i zasługują na najwyższe uznanie. Pod względem wizualnym zachwycają także pojedyncze sceny, w których pokuszono się o zastosowanie spektakularnych efektów specjalnych, by wspomnieć tylko imponująco prezentujące się starcie Bezimiennego z krakenem czy z Tytanem Ziemi. Fenomenalne przygotowanie graficzne podobnych fragmentów sprawia, że w „Risen 2 – Mroczne Wody” nie brakuje scen, które z racji swojego graficznego artyzmu pozostaną w pamięci graczy jeszcze długo po ukończeniu gry.
Podobnie rzecz się ma z muzyką. Ścieżka dźwiękowa gry brzmi bardzo dobrze, a odtwarzane kompozycje doskonale komponują się z tym, co widać akurat na ekranie monitora. Kilka motywów wyróżnia się szczególnie na tle reszty, w obliczu czego dodatkowa płyta zawierająca muzykę z gry wydaje się strzałem w dziesiątkę.
Pędem do sklepu?
Powstaje zatem pytanie – czy warto zdecydować się na zakup „Risen 2 – Mroczne Wody”? Odpowiedź wbrew pozorom nie jest łatwa. Dzieło programistów z Piranha Bytes jest grą kompletną, dobrze zaprojektowaną, której od strony technicznej nie można praktycznie nic zarzucić. Cieszy uszy piękną muzyką, stanowi ucztę dla oczu ze względu na wysokiej jakości oprawę graficzną, a interfejs i system rozgrywki – pomijając niektóre elementy, na czele z systemem walki – jest intuicyjny, i jego opanowanie nie nastręcza trudności. Gorzej rzecz ma się chociażby od strony fabularnej. W gruncie rzeczy historia opowiedziana w „Risen 2 – Mroczne Wody” jest mało przełomowa; chociaż scenariusz wykonuje kilka nieoczekiwanych zwrotów, a wiele spośród podejmowanych przez gracza decyzji ma niebagatelny wpływ na późniejszą rozgrywkę, to fabule brakuje jednak pewnej iskry, czegoś, co pozwoliłoby określić ją mianem epickiej. Otrzymujmy tu wielowątkową historię, która jednak w ogólnym rozrachunku nie ma w sobie zbyt wiele elementów, które czyniłby ją oryginalną i odróżniały na tle dziesiątek innych historii w realiach fantasy.
„Risen 2” można też zarekomendować w zależności od indywidualnych preferencji danego gracza w kwestii ilości elementów RPG w grach komputerowych. Nie da się ukryć, iż ta materia została w „Risen 2 – Mroczne Wody” nieco uproszczona; postać gracza opisują nieliczne parametry, a ich rozwój nie daje takiej satysfakcji i widocznych rezultatów, jak było to chociażby w przypadku wydanego nie tak dawno temu „Skyrima”. Świat „Risena 2” – jakkolwiek piękny i barwny – jest znacząco mniejszy i nie tak imponujący, jak w przypadku wspomnianego konkurenta.
Mimo wymienionych wyżej niedociągnięć „Risen 2 – Mroczne Wody” jest jedną z najlepszych gier w swoim gatunku, jakie pojawiły się na rynku w ostatnim czasie. Gdyby przyrównać go do „Skyrima”, to okazuje się słabszy niemalże w każdym aspekcie, niemniej jednak jest w stanie zapewnić wiele godzin wciągającej, pasjonującej rozrywki w morsko-awanturniczym klimacie. Każdemu, komu brakowało do tej pory „erpega” utrzymanego w podobnej konwencji, a oczekiwań nie zaspokoiła pierwsza część „Risen”, z czystym sumieniem polecić można „dwójkę”. „Risen 2 – Mroczne Wody” jest znacząco lepszy od poprzednika i chociaż ma niewielkie szanse, by zostać okrzykniętym tytułem roku, to przejście obok tej pozycji obojętnie byłoby dużym błędem dla każdego, kto mieni się miłośnikiem komputerowych gier RPG.
Ocena: 8/10
Tytul: Risen 2 – Mroczne wody
Tytuł oryginału: Risen 2 – Dark Waters
Producent: Piranha Bytes
Wydawca: Deep Silver, Square Enix
Dystrybutor PL: Cenega
Data premiery: 27 kwietnia 2012
Grałem na: PC
Wymagania: procesor Dual Core 1.GHz, 2GB RAM, AMD Radeon HD 3870 / NVidia GeForce 8800 GTX 512 MB, 5GB HDD
Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu Bestiariusz 3 października 2012 roku.