O upadku cywilizacji – recenzja „Cząstek elementarnych” Michela Houllebecque’a

sie 19, 2024 | Aktualności, Biblioteka

Można Michela Houellebecqua lubić, bądź nie, ale jednej rzeczy odmówić mu nie sposób. Ilekroć ukazuje się jego nowe dzieło, można być pewnym, że nie zabraknie środowisk, w których wywoła ono istną burzę. Tak było niemal z każdą książką francuskiego autora. „Cząstki elementarne”, jedna z najważniejszych pozycji w jego dotychczasowym dorobku, nie jest tu wyjątkiem.

Bohaterowie powieści to dwaj przyrodni bracia – Bruno i Michel, synowie pewnej hipiski, która buntując się przeciw staroświeckiemu modelowi rodziny, postanowiła żyć w lewicowej komunie. Dzieciństwo ich nie rozpieszczało. Bruno znaczną jego część spędził w szkole z internatem, gdzie rówieśnicy niemal każdego dnia serwowali mu piekło. Młode lata Michela upływały niewiele lepiej. Nie dane im było zaznać rodzicielskiej troski i miłości. Warunki, w jakich dorastali, nie mogły być chyba dalsze od modelu rodziny, w której ojciec i matka troszczą się o los swoich dzieci, a wzajemne relacje ich członków oparte są na wzajemnej miłości i szacunku. W dorosłym życiu Michel i Bruno różnią się od siebie niemal pod każdym względem. Pierwszy z nich wyrósł na pozbawionego emocji i namiętności, lodowatego w obyciu naukowca, na codzień próbującego opracować model genetyczny pozbawionej emocji istoty ludzkiej, która mogłaby wynieść cywilizację na wyższy poziom. Drugi – wręcz przeciwnie, z upływem czasu coraz bardziej pogrąża się w swoich perwersyjnych fantazjach, a trapiące go seksualne obsesje finalnie doprowadzają go niemalże do szaleństwa. Łączy ich jednak to, że zarówno Michel, jak i Bruno mają głębokie problemy ze sferą emocjonalną. Nie byli w stanie znaleźć miłości i zawiązać długotrwałych relacji, a obrane przez nich życiowe cele i kierunki okazują się miałkie wobec trudności rzucanych przez los.

Sylwetki tych dwóch postaci i wszystko, co na przestrzeni powieści im się przydarza, obnażają bolączki wpsółczesnej cywilizacji. Bohaterowie żyją w świecie, w którym panuje swoisty wyścig szczurów, a tym, co pozwala wynieść się ponad masy, jest lepszy stan konta, lepszy wygląd, konsumowanie lepszych dóbr i usług, a nade wszystko – znajdowanie uciechy w przyjemnościach ciała. W świecie, w którym tradycyjne wartości umierają, szybko zastępowane przez konsumpcjonizm i wszechobecną seksualizację, ci, którzy z różnych względów potykają się w tym wyścigu, kończą jak opisywani bracia. Samotni, sfrustrowani i rozdrażnieni, pozbawieni rodzin i prawdziwych przyjaźni, stają się godnymi pożałowania socjopatami, którzy postawili w życiu na niewłaściwe karty.

Houellebecq krytykuje nie tylko konsumpcjonizm, wyścig szczurów i moralne ubóstwo sobie współczesnych. Bez ceregieli uderza też w pewne dyskursy, w które dobrym tonie jest dziś nie uderzać, a jedynie akceptować jako bezsprzeczenie obowiązujące – ekologizm, politykę bezwarunkowej tolerancji dla niemal wszystkich możliwych odmienności, czy bezrefleksyjną politykę wobec nie mających zamiaru asymilowac się imigrantów, realizowaną bez szerokiego i wybiegającego do przodu dalej niż na kilka lat spojrzenia na problem. Jednocześnie książka napisana jest w sposób bardzo przystępny dla odbiorcy, bez intelektualnego nadęcia i językowej ekwilibrystyki. Przeciwnie – styl Houllebecqa cechuje surowość, a w przypadku wyjątkowo licznych scen erotycznych (choć może nawet należałoby je nazwać pornograficznymi) anatomiczna dbałość o detale, przy pominięciu jakiejkolwiek warstwy emocjonalnej. Autor w niewielkim tylko stopniu przygląda się emocjom bohaterów, zamiast tego stawia ich przed szeregiem życiowych wyzwań, smutków i tragedii; przez co z książki wręcz uderza pesymizm, a każdy kolejny rozdział czy to powieści, czy życia dwojga bohaterów, to swoiste potwierdzenie schopenhauerowskich marności, istne potwierdzenie tez o kurwości ludzkiego losu.

„Cząstki elementarne” nie są powieścią wybitną. Ale bez wątpienia jest to książka ważna, porywająca i pozostawiająca czytelnika z burzą sprzecznych emocji i wywołująca nawał intelektualnych turbulencji. Nie wszystkie pytania, które autor stawia między wersami, znajdują odpowiedzi. W wielu przypadkach czytelnik pozostaje z szerokim polem do indywidualnych refleksji. Angażujący, choć nie wzbudzający sympatii bohaterowie, lekkość pióra Holleubecqa i przewrotne zakończenie zdradzające prawdę o tym, kto jest prawdziwym narratorem powieści, to atuty, które zachęcają do sięgnięcia po książkę od strony literackiego warsztatu. Treść natomiast dla wielu będzie trudna do przełknięcia i momentami szalenie kontrowersyjna – ale właśnie na tej bezkompromisowości przekazu w dużej mierze opiera się fenomen tego pisarza.

Ocena: 8/10

Damian Bartosik, 24 stycznia 2023

Damian Bartosik

Bloger i autor

Książki towarzyszą mi, odkąd pamiętam. Uwielbiam je nie tylko czytać i analizować, ale także otaczać się ich fizycznym pięknem. Życie bez szelestu przewracanych kartek i zapachu pożółkłych stronic straciłoby wiele ze swojego uroku. Chętnie podzielę się z Wami swoją pasją.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

Śmierć pogan się nie ima – recenzja filmu „Czarna śmierć”

Śmierć pogan się nie ima – recenzja filmu „Czarna śmierć”

Miłośnicy średniowiecza nie są w ostatnim czasie rozpieszczani przez filmowców. Dobre filmy, których akcja byłaby osadzona w ich ulubionej historycznej epoce, stanowiły na przestrzeni minionych kilku lat towar mocno deficytowy. „Czarna śmierć” w reżyserii Christophera...

Przemoc po europejsku – recenzja filmu „Blady strach”

Przemoc po europejsku – recenzja filmu „Blady strach”

Ostatnie lata przyniosły fanom horroru wiele godnych odnotowania filmów, choć większość z nich powstała bądź w Stanach Zjednoczonych, bądź w odległej Azji. Kino grozy na Starym Kontynencie, choć posiada grono silnych reprezentantów, nadal nie ma się tak, jak można by...