Błysk filmowego geniuszu – recenzja filmu “Mechaniczna pomarańcza”

wrz 15, 2024 | Sala kinowa

Stanley Kubrick to wyjątkowy reżyser, który mało kogo pozostawia obojętnym na swoje utwory. Przez jednych wychwalany, przez innych ostro krytykowany, ale niezaprzeczalnie pozostaje niezwykle ważną i wpływową postacią w branży filmowej, o unikatowej wrażliwości artystycznej. “Mechaniczna pomarańcza” jedno z najważniejszych dzieł w jego dorobku, stanowi niezbity tego dowód.

Film oparty jest na kultowej powieści Anthony’ego Burgessa pod tym samym tytułem. Opowiada historię czterech bandytów pod przywództwem Alexa DeLarge`a. Młodzi przestępcy każdego wieczora spotykają się w barze i piją mleko, słuchając przy tym muzyki Beethovena. Nocą oddają się agresji i rozbojom. Gang napada na innych obywateli, bijąc ich, okradając, poniewierając, gwałcąc. Sielanka nie trwa jednak długo i DeLarge popełnia błąd. Napięcia wewnątrz grupy sprawiają, że podczas pewnego rozboju koledzy zostawiają Alexa na pastwę policji. Przez nieumyślnie spowodowanie śmierci pewnej starszej kobiety, DeLarge trafia do więzienia na czternaście lat. Tam otrzymuje propozycję poddania się nowatorskiej terapii psychologicznej w zamian za zwrócenie wolności. Terapia polega na oglądaniu krwawych i brutalnych scen przemocy, jednak prędko przynosi pożądane skutki. Alex poddaje się jej i po kilku tygodniach staje się zupełnie innym człowiekiem. Zaczyna nienawidzić przemocy. Gardzi wszystkimi, którzy się jej dopuszczają. Jednak jego dawne ofiary pamiętają wyrządzone im niegdyś krzywdy.

Co tu dużo mówić – “Mechaniczna pomarańcza” to idealny przykład filmu doskonałego pod względem technicznym, zmuszającego do refleksji, z całą masą symboli i ukrytych przesłań. Nic dziwnego, że dzieło Kubricka zyskało sobie wielu zagorzałych sympatyków. Istniejje liczne grono ludzi twierdzących, iż “Mechaniczna pomarańcza” to najlepszy film w historii kina. I choć do podobnych tez warto zawsze podchodzić ze zdrowym dystansem, to po seansie nietrudno wyobrazić sobie, że obraz może podobać się do tego stopnia.

Duża w tym zasługa doskonałego aktorstwa. Najważniejszy z członków obsady, Malcolm McDowell, wcielający się w głównego bohatera, gra nader przekonująco, wywołując u widza cały wachlarz skrajnych emocji, od współczucia i żalu, po złość i niechęć. Jest postacią niejednoznaczną, wymykającą się jednoznacznym ocenom. McDowell to rzecz jasna najjaśniejszy punkt obsady, choć pozostali aktorzy spisują się równie dobrze. Nie ma wśród nich czarnych owiec, wybijających się negatywnie na tle pozostałych. Przeciwnie – bez mała wszyscy grają tak, jak należy, nadając odgrywanym bohaterom konkretne charaktery.

Dobre wrażenie robi także muzyka. Jest dość nietypowa. W “Mechanicznej pomarańczy” sporo przewija się muzyki klasycznej. “9. Symfonia” Ludwiga van Beethovena odgrywa istotną rolę w fabule filmu. Jednak nie brakuje też melodii zaprojektowanych specjalnie z myślą o Kubrickowskiej produkcji. Odpowiedzialna za nie ekipa, z Wendym Carlosem i Rachelem Elkindem, spisała się bez zarzutu. Muzyka jest bardzo charakterystyczna i doskonale podkreśla nastrój poszczególnych scen, a jej brzmienie bywa bardzo pomocne w ich prawidłowej interpretacji.

Także pozostałe elementy pozostawiają niewiele do życzenia. Nie od dziś wiadomo, że Kubrick ma unikalny styl. Typowa dla niego symetria obrazu ujętego w kadr, gra światła i cienia, specyficzna scenografia, a w przypadku “Mechanicznej pomarańczy” również kostiumy – wszystko to sprawia, że dzieło Kubricka stanowi ucztę dla oka. Zresztą techniczny kunszt tego reżysera, po dziś dzień stanowi dla wielu twórców niedościgniony wzór. Zdecydowanie, wielu dzisiejszych filmowców mogłoby brać przykład z Kubricka.

Zwróćmy jednak uwagę na treść filmu. Pierwszą rzeczą, której nie sposób nie zauważyć podczas oglądania, jest duża ilość przemocy i seksu. Właśnie z tego powodu wokół “Mechanicznej pomarańczy” na przestrzeni lat powstało bardzo wiele kontrowersji. Film powstał na początku lat siedemdziesiątych i wywołał wówczas wielką burzę. Także z dzisiejszego punktu widzenia “Mechaniczna pomarańcza” nie jest filmem grzecznym, seksu i przemocy jest w niej sporo nawet jak na dzisiejsze standardy. Łatwo więc sobie wyobrazić, jakie zamieszanie obraz musiał wywołać w chwili premiery. Jednak pamiętać trzeba, że u Kubricka nic nie pojawia się bez powodu. Przemoc znajduje tutaj praktyczne zastosowanie, ma między innymi ukazać ogromną przemianę, jaka zachodzi w głównym bohaterze, który po zakończeniu terapii gardzi brutalnością. Jest także istotnym elementem tejże terapii, a jak wiadomo, właśnie wokół niej kręci się cała fabuła. Jeśli zaś chodzi o seks – nagości jest tutaj sporo i przeważają sceny brutalnych gwałtów. Kto wie, być może Kubrick pragnął ukazać, jak zgubne jest uleganie żądzom i do czego może doprowadzić nieumiejętność ich okiełznania? Wszystko na to wskazuje, bowiem bohaterowie filmu zdają się być przezeń zaślepieni. Zwraca także uwagę na fakt, że dzisiejszy świat zdaje się być opętany niczym innym, jak właśnie przemocą, seksem i żądzą władzy.

Rzecz jasna, “Mechaniczna pomarańcza” porusza także szereg innych problemów. Poprzez swoje dzieło Kubrick zadaje pytanie, czy można odbierać ludziom część ich osobowości? Czy wolno wpływać na ludzką psychikę i podświadomość i czy nie zachodzi sprzeczność między owymi modyfikacjami, a naturą człowieka? Wreszcie, zauważa, że nawet jeśli człowiek uczyni zło, lecz będzie go żałował i ulegnie przemianie, to dawne czyny prędzej czy później dadzą o sobie znać. Nie można zmienić swej przeszłości, nie można pozbyć się jej mrocznych stron i przed nimi uciec, należy natomiast ją zaakceptować i zrobić wszystko, by naprawić popełnione dawniej błędy. “Mechaniczna pomarańcza” to film mądry, z rozbudowaną symboliką i całym mnóstwem przesłań. Dzieło, które zmusza do głębokich przemyśleń i refleksji. Na tym, przede wszystkim, polega jego geniusz.

Podsumowując, “Mechaniczna pomarańcza” to doskonały film, jedno z najwybitniejszych dzieł, jakie przyszło mi w życiu oglądać. I chociaż osobiście nie uważam, by był najlepszym obrazem w historii kina, to sądzę, że powinien się z nim zapoznać każdy miłośnik kinematografii. To trzeba zobaczyć.

Ocena: 9/10

Tytuł: Mechaniczna pomarańcza

Tytuł oryginału: A Clockwork Orange

Kraj: Wielka Brytania, USA

Data premiery: 1971

Czas projekcji: 136 minut

Reżyseria: Stanley Kubrick

Scenariusz: Stanley Kubrick

Obsada: Michael Bates, Malcolm McDowell, Patrick Magee, Adrienne Corri, Clive Francis

Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu Bestiariusz 12 grudnia 2008 roku.

Damian Bartosik

Bloger i autor

Miłośnik kultury i autora bloga, który od ponad 20 lat dzieli się swoją pasją z innymi.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

1998 rok był dla miłośników komputerowych gier fabularnych rokiem szczególnym. To właśnie wówczas światło dzienne ujrzały "Wrota Baldura" - kultowa gra gatunku, przez wielu nazywana bez ogródek najlepszą grą cRPG w dziejach elektronicznej rozgrywki. Produkcja, która...

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Była połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy włoski reżyser Tinto Brass, znany dotychczas z tanich filmów erotycznych, stanął przed niepowtarzalną szansą nakręcenia wysokobudżetowej produkcji, przedstawiającej historię jednego z najbardziej...