Dorastanie pełne szarości – recenzja filmu “Cześć, Tereska”

cze 12, 2024 | Sala kinowa

Życie nastolatka mieszkającego na blokowisku w jednej z gorszych dzielnic wielkiego miasta nie jest łatwe. Otoczony w znacznej mierze ludźmi z marginesu społecznego oraz staczającymi się coraz niżej rówieśnikami, nie zawsze jest w stanie przełamać presję środowiska i wyrosnąć na dobrego człowieka, zwłaszcza, gdy własna rodzina nie daje dobrego przykładu. Między innymi ten problem, pośród szeregu innych, porusza film “Cześć, Tereska” Roberta Glińskiego.

Tereska to piętnastoletnia dziewczyna, mieszkająca na jednym z warszawskich osiedli. Marząc o pracy w charakterze projektantki mody, podejmuje naukę w szkole krawieckiej. Tam spotyka przyjaciółkę, Renatę. Bez należytej opieki ze strony rodziców – ojciec często zagląda do kieliszka, matka zaś nie jest w stanie sama upilnować nastolatki – za sprawą nowej koleżanki sięga po używki, a wkrótce wpada w złe towarzystwo. Jej chłopakiem zostaje miejscowy dresiarz, a toksyczny związek wkrótce owocuje przykrymi konsekwencjami. Tereska marnuje swój krawiecki talent, stając się jedną z tysięcy młodych ludzi pozbawionych perspektyw i chęci poprawy własnego losu.

Film Roberta Glińskiego jest na swój sposób wstrząsający. Porusza przede wszystkim jego autentyczność. Patologia została tutaj pokazana bez cenzury, często w najgorszym możliwym wydaniu, jednak skrzywdziłbym twórców, mówiąc, że to brutalność przekazu stanowi podstawę tego filmu. Podstawą są tutaj bowiem bohaterowie – niezwykle autentyczni, przekonujący, będący ludźmi z krwi i kości, jakich każdego dnia można spotkać przechadzając się po osiedlach o wątpliwej reputacji.

Odtwórcy ról nastolatków to niemal wyłącznie osoby bez dotychczasowego doświadczenia aktorskiego. Aktorka wcielająca się w główną bohaterkę, czyli Aleksandra Gietner, jak również odtwórczyni roli jej filmowej koleżanki – Karolina Sobczak, w “Cześć, Tereska” miały swój aktorski debiut. Być może dzięki temu wypadły tak naturalnie. Na doskonałym poziomie stoją dialogi, w których nie ma miejsca na żadne upiększanie wypowiadanych przez bohaterki słów. Przeciwnie, sposób w jaki mówią, a także słownictwo, którego używają, zostało odpowiednio dobrane zarówno do wieku bohaterek, jak również ich osobowości. I tak, Aleksandra Gietner odtwarza cichą, nieco nieśmiałą nastolatkę bez charakteru, bez własnego zdania, dającą sobą manipulować otoczeniu, Karolina Sobczak zaś przeciwnie – jej Renata to typowa dyskotekowa dziewczyna, której w głowie nie nauka i przyszłość, a chłopaki, papierosy i tanie wino. Podobnie jest z rolami chłopięcymi. To typowi dresiarze bez przyszłości, nie potrafiący wyjrzeć poza własną dzielnicę, których żywot sprowadza się tylko do ulicznych bijatyk, picia i ‘zaliczania’ kolejnych dziewcząt z okolicy. Obraz to straszny, ale niestety – często tak właśnie wygląda rzeczywistość.

Kilka słów należałoby powiedzieć także o odtwórcach roli dorosłych bohaterów. Jako ojciec-pijak bardzo dobrze wypadł Krzysztof Kiersznowski, jeden z najbardziej doświadczonych aktorów w obsadzie. Nie inaczej jest ze Zbigniewem Zamachowskim, odgrywającym Edka, kalekę, z którym Tereska się zaprzyjaźnia, a któremu naprawdę na niej zależy. Małgorzata Rożniatowska, czyli filmowa matka Tereski, dostała wprawdzie niewielką rolę, ale jako niewiele mogąca rodzicielka dziewczyny, troszcząca się jednak o jej przyszłość i pragnąca, by córce udało się wyrwać i zmienić swój los – wypada nad wyraz przekonująco.

“Cześć, Tereska” to film utrzymany w czarno-białych barwach. Ma to swoją symbolikę. Bo istotnie, w życiu pokazywanych nam przez Glińskiego bohaterów trudno doszukać się kolorów. Nawet tytułowa bohaterka, początkowo snująca marzenia o przyszłości w zawodzie projektantki mody, z czasem zaczyna zdawać sobie sprawę z utopijności swoich planów, rezygnować z nich i marnować swoją szansę. Opowiedziana tu historia idealnie pokazuje, jak zgubne skutki dla młodego człowieka może mieć niewystarczająca opieka rodzicielska, a przede wszystkim – otoczenie, składające się z dorastających przedstawicieli społecznego marginesu. W takich warunkach wyjście na ludzi nie jest łatwe, co najlepiej obrazuje przykład głównej bohaterki.

Mogę zaryzykować stwierdzenie, że “Cześć, Tereska” to jeden z najlepszych filmów polskiej produkcji w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Rzadko zdarza się dzieło, które tak przekrojowo pokazywałoby dany temat, w tym przypadku trudności dorastania w niesprzyjającym otoczeniu. Obraz odarty jest z jakiegokolwiek patosu, trudno też doszukiwać się w nim jakichkolwiek akcentów moralizujących. Twórcy przedstawiają jedynie historię, wszelkie wnioski pozostawiając wyłącznie widzowi i nie podając ich na tacy.

Kunszt Roberta Glińskiego został doceniony przez autorytety w dziedzinie filmu. “Cześć, Tereska” obsypano wieloma nagrodami. Są wśród nich Złote Lwy dla najlepszego filmu, Złote Kaczki, oraz Orły w wielu kategoriach. Trudno się dziwić, gdyż produkcję tę można bez wahania zaliczyć w poczet szczególnie udanych tworów rodzimej kinematografii. Polecam – ten film trzeba zobaczyć.

Ocena: 8/10

Tytuł: Cześć, Tereska

Tytuł oryginału: Cześć, Tereska

Kraj: Polska

Data premiery: 2001

Czas projekcji: 86 minut

Reżyseria: Robert Gliński

Scenariusz: Robert Gliński, Jacek Wyszomirski

Obsada: Aleksandra Gietner, Karolina Sobczak, Zbigniew Zamachowski, Krzysztof Kiersznowski, Małgorzata Różniatowska

Damian Bartosik

Bloger i autor

Miłośnik kultury i autora bloga, który od ponad 20 lat dzieli się swoją pasją z innymi.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

1998 rok był dla miłośników komputerowych gier fabularnych rokiem szczególnym. To właśnie wówczas światło dzienne ujrzały "Wrota Baldura" - kultowa gra gatunku, przez wielu nazywana bez ogródek najlepszą grą cRPG w dziejach elektronicznej rozgrywki. Produkcja, która...

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Była połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy włoski reżyser Tinto Brass, znany dotychczas z tanich filmów erotycznych, stanął przed niepowtarzalną szansą nakręcenia wysokobudżetowej produkcji, przedstawiającej historię jednego z najbardziej...