Klasyk przykryty warstwą kurzu – recenzja filmu „Wilczyca”

lut 18, 2025 | Sala kinowa

„Wilczyca” w reżyserii Marka Piestraka to jeden z filmów umieszczanych wśród najbardziej udanych polskich produkcji spod znaku kina grozy. Obraz ten przed trzydziestoma laty święcił tryumfy na dużych ekranach, lecz dziś pamiętają go niemal wyłącznie koneserzy gatunku. A szkoda, bo mimo pewnych niedoskonałości, „Wilczyca” z pewnością nie zasługuje, by o niej zapomnieć.

Jest rok 1863, trwa powstanie styczniowe. Wraz z końcem walk, biorący w nim udział Kacper Wosiński wraca do domu, gdzie żywota dopełnia jego ciężko chora żona, Maryna. Po okolicy coraz szerzej krążą plotki oskarżające kobietę o czary i konszachty z diabłem. Małżeństwo nigdy nie należało do udanych. Kacper stosował wobec małżonki przemoc, wielokrotnie ją poniżał, Maryna zaś pod jego nieobecność nie stroniła od kontaktów z innymi mężczyznami. W godzinie śmierci Maryna przeklina męża i przyrzeka mu zemstę z zaświatów. Kacper udaje się do pałacu w Rosołowcach, gdzie pracuje w charakterze zarządcy włości. Kiedy tamtejszy hrabia angażuje się w czyn powstańczy, jego młoda żona – Julia – wyśmiewa jego patriotyzm i pod nieobecność męża nawiązuje romans z porucznikiem austriackiej armii. Wkrótce lekkoduszna hrabina zostaje opętana przez ducha Maryny, a Kacper, zgodnie z przedśmiertną obietnicą małżonki, zaczyna cierpieć prześladowania. Wraz z doktorem Goldbergiem, miejscowym medykiem, usiłują wyzwolić Rosołowce spod wpływu złych mocy.

Dziewiętnasty wiek mógłby stanowić kopalnię inspiracji dla współczesnych twórców, zarówno w dziedzinie filmu, jak i literatury. Niemniej jednak pośród ukazujących się dziś dzieł kultury stosunkowo niewiele jest takich, których akcja umieszczona jest w tej epoce. „Wilczyca” to jeden z nielicznych wyjątków, w dodatku całkiem dobrze oddający ducha omawianych czasów. Twórcy zadbali o odpowiednie kostiumy i rekwizyty, wykorzystali też potencjał tkwiący w miejscu akcji, racząc widza pięknymi zdjęciami polskiej wsi, szlacheckich pałaców i prawie nienaruszonej przez człowieka natury. Pozwoliło to przekonująco oddać nastrój epoki, co stanowi jeden z ważniejszych atutów „Wilczycy”.

Pozwalają więc twórcy przenieść się widzowi do dziewiętnastego wieku, jednak czy pozwalają mu się przestraszyć? Owszem. „Wilczyca” sprawdza się jako horror. W filmie Marka Piestraka jest wszystko to, co powinno cechować dobre kino grozy. Przede wszystkim – klimat, którego pozazdrościć mogłoby „Wilczycy” wiele spośród horrorów goszczących współcześnie na dużych ekranach. Nie brakuje też pojedynczych fragmentów, które na długo zapadają w pamięć. Najlepszym tego przykładem są sceny rytuału dokonywanego przez doktora Goldberga, unicestwienie hrabiny Julii przez Kacpra, czy też kończąca film ekshumacja zwłok Maryny. Całkiem dobrze też, mimo upływu lat, prezentuje się charakteryzacja, chociażby biorąc pod uwagę zjawę co rusz nawiedzającą Wosińskiego (do pewnego stopnia przypomina opętaną dziewczynę z kultowego „Egzorcysty” Williama Friedkina). Nieco gorzej jest z efektami specjalnymi, chociażby podczas walk – z tymi czas obszedł się bardzo surowo, choć nie można powiedzieć, by było to szczególnie uciążliwe przy oglądaniu.

Aktorstwo w „Wilczycy” stoi na solidnym poziomie. Zwraca uwagę bardzo dobra kreacja Iwony Bielskiej, która przekonująco wcieliła się w hrabinę Julię. Od pozytywnej strony pokazali się także Henryk Machalica, któremu w udziale przypadła rola doktora Goldberga, jak również Leon Niemczyk jako hrabia Wiktor Smorawiński. Główny bohater został przez Krzysztofa Jasińskiego zagrany dobrze, choć Kacper w jego wykonaniu nie jest postacią, która mogłaby na dłużej zagościć w pamięci widza. Aktorzy drugoplanowi prezentują się zadowalająco, mimo iż kilkakrotnie w trakcie seansu rzuca się w oczy przesadna ekspresja w ich wykonaniu, choćby w scenie kończącej film, czy też podczas walki Kacpra ze strażami porucznika Furstenberga.

Niestety, film Piestraka ma także słabsze strony. Pierwszą z nich jest scenariusz, który każe widzowi dość długo czekać na rozwój fabuły. W pierwszej godzinie seansu pojawia się kilka dłużyzn, zaś prawdziwie wartka akcja i sceny nie pozwalające na oderwaniu wzroku od ekranu przypadają na ostatnie dwa kwadranse projekcji. Uwagę zwraca także wykorzystanie podkładu muzycznego. Fragmenty, w których zostają one użyte prawidłowo i pomagają w budowaniu nastroju poszczególnych scen, przeplatają się z takimi, gdzie odtwarzana muzyka nie tylko sama w sobie brzmi niezbyt dobrze, ale i zupełnie nie odpowiada temu, co widać akurat na ekranie.

Wymienione przeze mnie niedociągnięcia, choć dokuczliwe, nie stanowią przeszkody, żeby całokształt produkcji ocenić pozytywnie. „Wilczyca” to dobry film, charakteryzujący się tym wszystkim, co powinien posiadać warty obejrzenia horror. Mamy tu więc interesującą fabułę, dobre aktorstwo, perełki scenariusza w postaci zapadających na długo w pamięć scen, a przede wszystkim – odpowiedni dla filmu grozy klimat, towarzyszący widzowi od pierwszej do ostatniej minuty. „Wilczyca” ma też i niedociągnięcia, rzutujące na całokształt obrazu. Nie zmienia to jednak faktu, iż jest to jeden z najlepszych powstałych do tej pory polskich horrorów, godny polecenia każdemu, kto gustuje w tym gatunku.

Ocena: 7/10

Tytuł: Wilczyca

Tytuł oryginału: Wilczyca

Kraj: Polska

Data premiery: 1983-04-11

Czas projekcji: 98 minut

Reżyseria: Marek Piestrak

Scenariusz: Jerzy Gierałtowski

Obsada: Iwona Bielska, Krzysztof Jasiński, Hanna Stankówna, Henryk Machalica, Olgierd Łukaszewicz

Damian Bartosik

Bloger i autor

Książki towarzyszą mi, odkąd pamiętam. Uwielbiam je nie tylko czytać i analizować, ale także otaczać się ich fizycznym pięknem. Życie bez szelestu przewracanych kartek i zapachu pożółkłych stronic straciłoby wiele ze swojego uroku. Chętnie podzielę się z Wami swoją pasją.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

Kto kombinuje, ten żyje – recenzja filmu „Yuma”

Kto kombinuje, ten żyje – recenzja filmu „Yuma”

Początek lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku był dla Polski okresem niełatwej transformacji ustrojowej i gospodarczej. Kraj, w którym przez dziesiątki lat prym wiodła ideologia socjalistyczna, doprowadzając go do ruiny, wkraczał na trudną ścieżkę reform...

Rozdrapana zbrodnia sprzed lat – recenzja książki „Pomornica”

Rozdrapana zbrodnia sprzed lat – recenzja książki „Pomornica”

Wobec rosnącej popularności powieści kryminalnych i uginających się pod ciężarem nowości wydawniczych półek księgarni, znalezienie perełek wyróżniających się na tle konkurencji nie jest wcale łatwe. Zwłaszcza, jeśli mamy określone gusta i wiemy, czego szukamy w...