Nie minęło kilka godzin, odkąd ukończyłem “Alien Shooter”, a zabrałem się za jej sequela. Jakkolwiek pierwsza część kosmicznej strzelanki niespecjalnie przypadła mi do gustu, to do zagrania w jej drugą odsłonę skłoniły mnie opinie innych graczy. Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak jego poprzednik. Rzeczywiście, “Alien Shooter 2” jest grą o kilka poziomów lepszą od części pierwszej.
Pod względem fabularnym niewiele się zmieniło. Po raz kolejny zostajemy zrzuceni do bazy pewnej wielkiej korporacji, w której na wolność wydostały się hodowane od dawna mutanty. Nieziemskie kreatury mnożą się w zastraszającym tempie, zaś celem gracza jest ich wyeliminowanie i wykonanie przy tym rozmaitych pomniejszych zadań, jak na przykład odzyskanie utraconych danych czy naprawienie zniszczonych generatorów prądu.
Nie zmieniła się idea gry. “Alien Shooter 2” to, jak sama nazwa wskazuje, zręcznościowa strzelanina. Świat gry ukazany jest tutaj w rzucie izometrycznym, zaś sama rozgrywka polega na niczym innym, jak niszczeniu coraz kolejnych, nacierających ze wszystkich stron mutantów.
Najnowsze dzieło programistów z Sigmy oferuje graczom trzy tryby rozgrywki – kampanię, surwiwal oraz grę sieciową. Pierwszy z nich składa się z piętnastu poziomów, których ukończenie zajmuje przynajmniej kilka godzin. Trzeba przyznać, że wobec części pierwszej dokonano tutaj wręcz rewolucyjnych zmian – po pierwsze, leveli jest zwyczajnie więcej i są dużo bardziej rozbudowane i obszerne. Po drugie – poziomy są zróżnicowane. Walki z obcymi toczymy zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz stacji badawczej. Jednak nawet we wnętrzu laboratorium nie sposób dostrzec monotonii – graczowi przychodzi bowiem działać w salach badawczych, biurach, kanałach, podziemiach i zbrojowniach, a wszystkie te lokacje wyraźnie się od siebie różnią. Dla porównania, przechodząc coraz to kolejne etapy części pierwszej miało się wrażenie, że przedziera się de facto ciągle przez te same miejsca, tyle tylko, że bardziej rozbudowane i z większą ilością potworów.
Ciekawym dodatkiem jest tryb surwiwalowy. Zabawa polega na tym, że nasz bohater zostaje rzucony na środek pewnej planszy i musi odpierać ataki obcych tak długo, jak tylko zdoła. Wpływa to pozytywnie na żywotność gry, przedłużając czas rozgrywki o kilka godzin, zanim nie zrobi się monotonnie. W ostateczności można przejść do trybu multiplayer, gdzie nietrudno o innych, rozrzuconych po całym globie graczy lubujących się w niszczeniu mutantów.
A skoro już przy mutantach jesteśmy… Także i na tym polu druga część gry wypada znacznie lepiej niż pierwsza. Mamy tu znacznie więcej rodzajów przeciwników – od typowych, pająkopodobnych kreatur, poprzez rozmaite gigantyczne robale i larwy, skończywszy na pływających wijach i dinozauropodobnych bestiach. Oczywiście bestie różnią się od siebie znacznie wytrzymałością. Z myślą o tych najpotężniejszych, twórcy przygotowali dosyć bogaty arsenał. Na każdym etapie zbieramy pieniądze, a także gadżety, które możemy później sprzedać. Za uzyskane dolary możemy kupić wyposażenie. I tak, do wyboru jest oręż posortowany według kategorii pistolety, strzelby, karabiny maszynowe, rakietnice oraz miotacze. W każdej z tych kategorii znaleźć możemy przynajmniej kilka różnych broni, różniących się od siebie parametrami oraz ceną. Jednak nie samą bronią człowiek żyje. Podczas zwiedzania stacji badawczej niejednokrotnie natrafimy na ciemne pomieszczenia, toteż graczowi zaoferowano całą gamę latarek i noktowizorów, a także innych drobnych gadżetów znacznie ułatwiających eksplorację laboratorium.
Na uwagę zasługuje również system rozwoju bohatera. Także i ten aspekt gry został znacznie rozbudowany w porównaniu do części pierwszej. Za zabite potwory uzyskujemy punkty doświadczenia. Po zebraniu ich określonej liczby awansujemy na wyższy poziom, co wiąże się z otrzymaniem kilku punktów umiejętności. Owe punkty możemy rozdzielić między cechy określające naszą postać – są wśród nich na przykład zdrowie, celność, szybkość czy samoleczenie. O ile w poprzedniej części rozwój postaci miał niewielki wpływ na rozgrywkę, o tyle w “Alien Shooter 2” ma on spore znaczenie.
Twórcy ulepszyli także oprawę audiowizualną gry. Grafika w “Alien Shooter 2” może nie powala na kolana, ale jest na tyle szczegółowa i dopracowana, by nie można było uznać jej za słabą stronę tytułu. Nie inaczej jest z muzyką, choć pod tym względem nawet pierwsza część prezentowała się nad wyraz dobrze. Także i w “Alien Shooter 2” pojawiają się przyjemne dla ucha, hard-rockowe nuty, które idealnie wkomponowują się w tło.
Podsumowując – “Alien Shooter 2” to niezła gra, która może stanowić idealną odskocznię od bardziej ambitnych produkcji. Ostatecznie, rozgrywka polega tylko i wyłącznie na bieganiu i strzelaniu. Jednak, jak widać, także i na takie tytuły istnieje zapotrzebowanie. Warto także zauważyć, że twórcy dokonali rewolucyjnych zmian względem pierwszej części. “Alien Shooter 2” to już nie amatorska minigierka, a profesjonalna produkcja, adresowana jednak do dość wąskiego grona odbiorców.
Ocena: 6/10
Recenzja pierwotnie opublikowana w 2007 roku na łamach portalu Bestiariusz.