Hollywoodzcy twórcy zajmujący się kinem science-fiction, stosunkowo rzadko poruszają w swoich produkcjach tematykę religijną. Wprawdzie niemal każdy z nas pamięta “Armię Boga”, jednak zainteresowanie tą serią było na tyle małe, że od pewnego momentu ukazywała się ona tylko na kasetch VHS. Kilka lat temu do kin trafiła “Księga ocalenia”, ale ona także nie podbiła serc widzów. Aktualnie na ekranach multipleksów możemy oglądać “Legion” Scotta Stewarta – trudno jednak o przykład bardziej rozczarowującego obrazu w opisywanej konwencji.
Ludzie to gatunek skrajnie niedoskonały. Chociaż są zdolni do wielkich czynów, a w ich duszach drzemie pierwiastek dobra, to znacznie częściej wybierają zło i grzech. Bóg ma tego dość – i postanawia raz na zawsze naprawić błąd, jakim było stworzenie ludzkiej rasy. Wysyła więc archanioła Gabriela z misją ostatecznego unicestwienia ludzkości. Nie spodziewa się jednak, że jego planom sprzeciwi się jeden z jego najwierniejszych sług – archanioł Michał. Pomaga ona grupie uwięzionych na odludziu ocalałych przetrwać biblijny Armageddon. Jest wśród nich kelnerka, której mające niebawem przyjść na świat dziecko to nowy Mesjasz…
Nie trzeba być wybitnie rozgarniętym widzem, aby zauważyć, że tworząc scenariusz, Peter Schink i Scott Stewart czerpali inspiracje z Pisma Świętego i znanej z niego historii świętej rodziny. W “Legionie” mamy do czynienia z jej uwspółcześnioną, wyraźnie zmodyfikowaną wersją. Do spodziewającej się dziecka Charlie z trudem dociera, jak dużą rolę przyjdzie jej odegrać w tych tragicznych wydarzeniach. Jest bowiem przekonana, że archanioł Michał myli się co do znaczenia jej osoby. Zwłaszcza, że nie ma opinii świętej i zważywszy na jej dotychczasowe doświadczenia, niespecjalnie gotowa jest dać wiarę w niepokalane poczęcie. I chociaż z Charlie – cytując jednego z bohaterów – “spali niemal wszyscy wkoło”, to pracujący w tym samym barze Jeep kocha ją bez końca, mimo, że jego uczucie nigdy nie zostało odwzajemnione. To oni wyrastają w “Legionie” na głównych bohaterów, choć nawet tak zakrojony, inspirowany biblijnymi motywami wątek niespecjalnie ratuje całość widowiska.
“Legion” przypomina bowiem nieco uboższą wersję “Armii Boga”. Jednak ci wszyscy, którzy pamiętają pierwszą część cyklu Widena, po obejrzeniu filmu Stewarta nie będą mieli wątpliwości, który z reżyserów wychodzi z tego starcia obronną ręką. Jedyny wzgląd, pod którym “Legion” jest w stanie konkurować ze wspomnianą produkcją, to efekty specjalne, które w opisywanej produkcji zrealizowano całkiem nieźle. Chociaż o ile sceny z rojem much, czy tragiczną w skutkach iluzją wyglądają na miarę swoich czasów, tak archaniołowie prezentują się raczej komicznie, a ich skrzydła wyglądają, jakby pozlepiano je z plastikowych elementów. Ponadto – każdy, kto oglądał “Armię Boga”, pamięta z pewnością nastrojową, podkreślającą wyjątkowy klimat filmu muzykę. Tutaj podobnego atutu zabrakło.
Wreszcie, “Armia Boga” miała swojego Christophera Walkena, który rolą Gabriela zapisał się trwałą kartą w annałach gatunku. W “Legionie” wyrazistych bohaterów zwyczajnie nie ma. Starcie archaniołów jest niezbyt elektryzujące, a przebieg całego ich konfliktu zamyka się de facto w kilku prostych dialogach i mało porywającej walce. Lucas Black jako Jeep Hanson niczym nie zachwyca, a niezła gra Adrianne Palicki i Tyrese Gibsona to za mało, by wpłynąć na ogólne wrażenie odnośnie gry aktorów.
Jakby tego było mało, sama fabuła “Legionu” okazuje się strasznie miałka i oparta na banalnych pomysłach. Film Stewarta jest wtórny względem licznych, podobnych produkcji, nie ma też co liczyć na jakiekolwiek filozoficzne czy teologiczne rozważania, które podobną produkcję mogłyby znacznie wzbogacić. W rezultacie, otrzymujemy zupełnie nieudany, nużący i niedopracowany film, którego oglądanie może wzbudzić co najwyżej wyrzuty sumienia z uwagi na zmarnowany, poświęcony mu czas.
Ocena: 3/10
Tytuł: Legion
Tytuł oryginału: Legion
Kraj: USA
Data premiery: 2010
Czas projekcji: 100 minut
Reżyseria: Scott Stewart
Scenariusz: Peter Schink, Scott Stewart
Obsada: Paul Bettany, Lucas Black, Dennis Quaid, Tyrese Gibson, Adrianne Palicki