O wiedźmie z lasu – recenzja filmu „Blair Witch Project”

wrz 16, 2024 | Sala kinowa

„Blair Witch Project” to swojego rodzaju filmowy ewenement. Nakręcony przed blisko dwoma dekadami horror przez długi czas budził wielkie emocje i zyskiwał skrajnie zróżnicowane oceny od widzów i krytyki. Jedni postrzegali go jako obraz na wskroś oryginalny, istny filmowy happening, który spełnił pokładane w nim oczekiwania i potrafił przerazić widza. Nie brakowało jednak i takich, którzy nie byli w stanie kupić koncepcji zaproponowanej przez twórców.

„Blair Witch Project” to film mający imitować dokument. Trójka studentów szkoły filmowej wyposażonych w kamery wideo i podstawowy ekwipunek turystyczny wyrusza na wyprawę w okolice Burkittseville, żeby nakręcić film poświęcony lokalnej legendzie o wiedźmie z Blair. Głosi ona, że od dwóch wieków w okolicznych lasach wiedźmy torturowały i zabijały dzieci. Początkowo realizacja projektu idzie gładko, jednak z biegiem czasu wyprawa do Burkittesville zamienia się w koszmar.

Film Myricka i Sancheza już od pierwszych minut przyjmuje formę dokumentu. Bohaterowie na początku przeprowadzają wywiady z mieszkańcami Burkitseville. Ich odpowiedzi na pytania związane z wiedźmą są spontaniczne i niesugerowane, co tylko wzmaga wrażenie autentyczności przedstawianych wydarzeń. Ponadto, „Blair Witch Project” nakręcono w sposób mający imitować amatorszczyznę w wykonaniu autorów reportażu o wiedźmie. Niemal wszystkie sceny powstały przy użyciu amatorskiej kamery. W rezultacie obraz często się trzęsie i zamazuje. Czasami przez nieuwagę kamera zostaje na moment skierowana ku ziemi, a w najbardziej zatrważających momentach filmu zdarza się, że wypada operatorowi z rąk. Robi to wrażenie i bardzo podkreśla atmosferę niepokoju!

Pracę aktorów zatrudnionych do obsady trudno nazywać grą, a to dlatego, że przed angażem zostali oni zapewnieni przez twórców, że historia o wiedźmie z Blair jest prawdziwa. Jeśli wierzyć dostępnym materiałom prasowym, to dopiero po trwających osiem dni zdjęciach aktorzy dowiedzieli się, że opowieść o wiedźmie to tylko dzieło wyobraźni reżysera. W efekcie, zachowania i postawy autorów to najczęściej autentyczne, spontaniczne reakcje. Przykładem może być scena, gdy coś potrząsa namiotem, w którym śpią bohaterowie dokumentu. Zaaranżował ją reżyser, lecz reakcje Heather i Mike’a były w stu procentach naturalne. Jakby tego było mało, scenariusz nie przewidywał żadnych kwestii dialogowych. Wszystko, co aktorzy wypowiadają w ciągu osiemdziesięciu sześciu minut projekcji, jest niczym innym jak improwizacją.

W poczet zabiegów mających na celu dodanie filmu autentyczności, zapisać trzeba całkowity brak oprawy muzycznej. W „Blair Witch Project” nie słychać praktycznie nic poza dialogami oraz dobiegającymi z lasu, często niepokojącymi i trudnymi do zidentyfikowania odgłosami. Twórcom doskonale udało się wykreować atmosferę zagrożenia. I chociaż w całym filmie nie pojawia się ani kropla krwi, a zamieszkujące las zło ani razu nie pokazuje się widzowi w pełnej krasie, to strachu jest co nie miara. Świadomość, że bohaterów otacza coś, co nie pozwala zachować spokoju, coś, co jest nieopisanym złem, a nie można go zobaczyć, czy wreszcie – wątpliwości, czy aby pobyt w lesie będącym domem wiedźmy nie musi prędzej czy później prowadzić do obłędu, udzielają się podczas seansu. Oglądając film samemu, najlepiej w ciemnościach i gdzieś pośrodku nocy, włos jeży się na plecach niejednokrotnie.

„Blair Witch Project” to filmowy eksperyment, który podzielił publikę. Ja jednak koncepcję Eduardo Sancheza i Daniela Myricka kupiłem bez zastrzeżeń. Film wniósł do gatunku pewien powiew świeżości. Nietypowa forma będzie miała później swoich kontynuatorów (Paranormal Activity, Project X, Rec), a legenda o wiedźmie z Blair zainspiruje twórców z innych dziedzin kultury, choćby gier wideo. Zarazem, twórcy „Blair Witch Project” udowodnili, jak skutecznie można sprzedać oryginalny i nietuzinkowy pomysł. Przy budżecie rzędu niespełna 40.000 USD produkcja zarobiła na całym świecie blisko 250 milionów dolarów, co daje ponad czterotysięcznokrotny wzrost.

Ocena: 9/10

Tytuł: Blair Witch Project

Tytuł oryginału: The Blair Witch Project

Kraj: USA

Data premiery: 1999

Czas projekcji: 81 minut

Reżyseria: Daniel Myrick, Eduardo Sanchez

Scenariusz: Daniel Myrick, Eduardo Sanchez

Obsada: Heather Donahue, Joshua Leonard, Michael C. Williams, Bob Griffith, Sandra Sanchez

Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu Bestiariusz 4 grudnia 2007 roku.

Damian Bartosik

Bloger i autor

Książki towarzyszą mi, odkąd pamiętam. Uwielbiam je nie tylko czytać i analizować, ale także otaczać się ich fizycznym pięknem. Życie bez szelestu przewracanych kartek i zapachu pożółkłych stronic straciłoby wiele ze swojego uroku. Chętnie podzielę się z Wami swoją pasją.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

Śmierć pogan się nie ima – recenzja filmu „Czarna śmierć”

Śmierć pogan się nie ima – recenzja filmu „Czarna śmierć”

Miłośnicy średniowiecza nie są w ostatnim czasie rozpieszczani przez filmowców. Dobre filmy, których akcja byłaby osadzona w ich ulubionej historycznej epoce, stanowiły na przestrzeni minionych kilku lat towar mocno deficytowy. „Czarna śmierć” w reżyserii Christophera...

Przemoc po europejsku – recenzja filmu „Blady strach”

Przemoc po europejsku – recenzja filmu „Blady strach”

Ostatnie lata przyniosły fanom horroru wiele godnych odnotowania filmów, choć większość z nich powstała bądź w Stanach Zjednoczonych, bądź w odległej Azji. Kino grozy na Starym Kontynencie, choć posiada grono silnych reprezentantów, nadal nie ma się tak, jak można by...