“Pocztówkowy szał, każdy z nas ich pięćset miał” – słyszymy w kultowej, przywołującej nostalgiczne wspomnienia „Autobiografii” zespołu Perfect. Rzeczywiście, jeśli zapytamy naszych rodziców i dziadków, praktycznie nie było osoby, która w latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych nie posiadałaby choćby skromnej kolekcji pocztowych kart. Dziś hobby, jakim jest kolekcjonowanie pocztówek, zdecydowanie nie cieszy się już taką popularnością i zostało skutecznie wyparte przez szereg alternatyw oraz znacznie bardziej efektownych zainteresowań. Mimo to wciąż można znaleźć entuzjastów, którzy na przekór trendom i pod wiatr ducha czasów z niesłabnącym zapałem tworzą swoje kolekcje, starając się zarażać pasją kolejne pokolenia.
Nie tylko widokówki
Kiedy słyszymy „pocztówka”, na ogół pierwszym, co staje nam przed oczami, jest widokówka z interesującego turystycznie miejsca, którą zwykle wysyłało się do rodziny czy przyjaciół, aby przesłać pozdrowienia z urlopu lub wymarzonej podróży. Zwyczaj ten dziś odchodzi do lamusa, ustępując miejsca relacjom w mediach społecznościowych, na które bliżsi i dalsi znajomi mogą reagować niemal w czasie rzeczywistym. Niemniej jednak niektórzy – i sam do nich należę – wciąż go kultywują. Nie wysyłam wprawdzie pocztówek, gdy odwiedzam Hel czy Kołobrzeg, ale będąc w miejscach oddalonych od Polski o setki czy tysiące kilometrów, zazwyczaj nie omieszkam nadać kartki z podróży. Reakcje osób, które je otrzymują, utwierdzają mnie w przekonaniu, że nadal warto to robić.
Historycznie rzecz biorąc, pocztówki to jednak nie tylko widokówki z mniej lub bardziej atrakcyjnych turystycznie miejsc. W czasach, kiedy wysyłanie listów i kart pocztowych – zwłaszcza przy okazji świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocnych, ale nie tylko – było zjawiskiem powszechnym i mało kto się od niego odżegnywał, pocztówki były całkiem niezłym nośnikiem propagandy i idei, które ich emitent starał się zaszczepić w społeczeństwie.
Co kolekcjonujemy?
Kategorii tematycznych w obrębie kart pocztowych można wydzielić całe mnóstwo. Tak naprawdę ilu kolekcjonerów – tyle indywidualnych profili kolekcji. Tematem przewodnim mojej głównej kolekcji, którą zacząłem budować jako nastolatek i którą powolutku, lecz czasem z dłuższymi przerwami rozbudowuję po dzień dzisiejszy, jest historia Polski i polskiego patriotyzmu. Zdecydowanie najpiękniejsze i najbardziej wartościowe okazy z tej tematyki pochodzą z okresu międzywojennego, chociaż pocztówki o zabarwieniu patriotycznym i militarnym to oczywiście nie tylko domena naszego kraju. Podobne były wydawane w ogromnych ilościach chociażby w Niemczech, czy Francji. Nie trzeba być wnikliwym znawcą, aby zauważyć, że każdy kraj w zupełnie inny sposób zdobił te karty, w inny sposób odwoływał się do tych samych idei, często też dominowała w nich inna kolorystyka, niekoniecznie nawiązująca wyłącznie do barw narodowych.
Ale militaria i patriotyzm to akurat mój konik. Znam kolekcjonerów, którzy mogą poszczycić się fantastycznymi zbiorami z kategorii judaica, inni kolekcjonują kartki prezentujące sztukę, czy pocztówki humorystyczne, a jeszcze inni mają słabość do walorów o zabarwieniu erotycznym, które były popularne w czasach, gdy roznegliżowane ciała nie atakowały w co drugiej reklamie. Z moich obserwacji wynika jednak, że profil zdecydowanej większości kolekcji pocztówek ma charakter regionalny. Wśród kolekcjonerów dominują ci, którzy zdecydowali się na to hobby nie tyle z zamiłowania do kart pocztowych, czy z zainteresowania epistolografią czy filatelistyką, co ze względu na fascynację lokalną historią. Stąd na internetowych aukcjach, czy w antykwariatach wyjątkowo dużym zainteresowaniem cieszą się te walory, które prezentują historyczne oblicze danych miast.
W tym wypadku, zwłaszcza, gdy interesuje nas historia niewielkich miast, sporym ograniczeniem może być podaż. Sam jestem bukowianinem, zainteresowanym dziejami swojej małej Ojczyzny. Nie mógłbym powiedzieć, że stworzyłem kolekcję pocztówek dokumentujących rozwój miasta, bo walorów z tej tematyki posiadam ledwie kilkanaście. Ale staram się raz na jakiś czas przeglądać sieć i zapuszczać wici wśród kolekcjonerów, czy aby nie został wystawiony na sprzedaż jakiś ciekawy walor. Z pozytywnym odzewem spotykam się sporadycznie. W takiej sytuacji wielu kolekcjonerów, sfrustrowanych pauzą w rozwoju kolekcji, decyduje się finalnie na poszerzenie zakresu zainteresowań. Przekładając to na moją sytuację, mógłbym, poza samym Bukiem, sprofilować kolekcję także na Opalenicę, Grodzisk Wielkopolski czy Nowy Tomyśl – czyli miasta nieodległe, z którymi dzieje Buku siłą rzeczy splatają się na różne sposoby. Nie wspominając już o Poznaniu – w przypadku tak dużych miast potencjalna podaż obiektów na rynku i perspektywy rozwoju kolekcji są znacznie większe.
Z obiegu, czy może nie?
Jednym z pytań, które prędzej czy później musi zadać sobie kolekcjoner pocztówek, jest to, czy trzon kolekcji mają budować karty z obiegu, czy też obiekty bezobiegowe. Tu nie ma prostych i jasnych odpowiedzi, a decyzja powinna wynikać z indywidualnych preferencji danego kolekcjonera. Karty bezobiegowe są czyste, niezapisane i często pozostają w ogóle nieuszkodzone – co najwyżej zdążyły nieco pożółknąć.
Karty z obiegu to zupełnie inna historia i w mojej opinii nabywanie właśnie takich walorów czyni kolekcjonowanie pocztówek jeszcze ciekawszym. Kupując taki obiekt otrzymujemy bowiem nie tylko pocztówkę, ale także kawałek czyjejś historii. Owszem, na ogół wyrwanej z kontekstu, niewiele wartej w obliczu tego, że nie dysponujemy ciągłością korespondencji. A jednak badanie kart pocztowych z obiegu nie ogranicza się jedynie do awersów. Ciekawa bywa treść korespondencji. To nierzadko wyznania miłosne, wyrazy troski kierowane do żołnierzy na froncie, bądź życzenia świąteczne przesyłane między ludźmi w latach gospodarczych niepokojów czy wojennej zawieruchy – słowem, zdarzają się wśród tych obiektów cenne źródła historyczne, pozwalające lepiej zrozumieć mentalność i zależności panujące w ówczesnym społeczeństwie. Nie wspominając już o tym, że dawna korespondencja jest zwyczajnie piękna – zarówno co do formy (można się przekonać, jak pięknie drzewiej pisano i jak dbano o estetykę listów), jak i co do treści.
Osobną kwestią w przypadku pocztówek z obiegu są walory filatelistyczne. Pocztówki z obiegu są bowiem zwykle przyozdobione znaczkiem, lub znaczkami z epoki, które same w sobie posiadają mniejszą lub większą historyczną wartość. Zdarzało mi się nabywać walory z obiegu, które jednak zostały pozbawione znaczka – powody mogą być różne. Albo szaber ze strony małoletnich pasjonatów filatelistyki, w których ręce pocztówka miała nieszczęście kiedyś wpaść, albo – co mniej prawdopodobne, ale nie niemożliwe – na kartkę pierwotnie przyklejono znaczek o tak dużej wartości kolekcjonerskiej, że komuś przyszło do głowy oddzielić go od kartki.
Co wpływa na wartość pocztówki?
Docieramy wreszcie do momentu, w którym trzeba zadać sobie pytanie, co stanowi o wartości danego waloru, bądź całej kolekcji. W przypadku pocztówek nie jest to jednoznaczne i oczywiste. Nie istnieją bowiem katalogi i albumy, w których poszczególne egzemplarze poddawano by wycenie, w zależności od nakładu, czy stanu zachowania – tak jak ma to miejsce chociażby w przypadku monet, znaczków, czy banknotów.
Dotarcie do informacji o tym, w jak dużym nakładzie wydrukowano daną kartkę, często jest zadaniem karkołomnym. Z drugiej strony, zdarzają się takie pocztówki – zwłaszcza pochodzące z czasów dwudziestolecia międzywojennego – na których, obok oznaczenia wydawcy, znajduje się także informacja o tym, ile sztuk danego waloru wydrukowano. Prawda jest jednak taka, że nawet tak precyzyjnie określone dane mogą okazać się bezwartościowe z perspektywy współczesnego kolekcjonera. To nie srebrne czy złote monety ze wspomnianej epoki, których znaczna część przetrwała do dnia dzisiejszego, a problemem współczesnych entuzjastów numizmatyki jest najczęściej nie znalezienie danej monety w ogóle, ale dotarcie do egzemplarza w jak najlepszym stanie zachowania. W przypadku pocztówek możemy założyć, że na przestrzeni minionych dekad gros nakładu została zniszczona w toku rozmaitych dziejowych perturbacji. O ile trudno sobie wyobrazić, by ktoś świadomie wyrzucił srebrną, czy złotą monetę, tak w przypadku pocztówek – nawet tych najpiękniejszych – pewnikiem wiele wylądowało w śmietnikach, potraktowanych jako nic nie znaczące bibeloty.
No dobrze, ale część się jednak ostała i to te egzemplarze, które przetrwały dziejowe turbulencje, znajdują się dziś w obszarze zainteresowania kolekcjonerów. Jak znaleźć wśród nich wartościową perełkę? Tu znowu odpowiedzi nie są klarowne i oczywiste. Na przykładzie mojej kolekcji pocztówek patriotycznych mogę powiedzieć, że największym wzięciem cieszą się kartki zdobione kolorowymi ilustracjami odnoszącymi się do symboli narodowych. Jeśli zamiast podpisów mamy do czynienia z fragmentami pieśni patriotycznych lub wierszy narodowych wieszczy – tym lepiej. Swojego czasu rozchwytywane były pocztówki odnoszące się do kultu Józefa Piłsudskiego. Stosunkowo rzadko spotyka się pocztówki z czasów Solidarności, drukowane przez różnego rodzaju wydawnictwa podziemne. Nie osiągają one może zawrotnych cen na aukcjach, ale ilekroć się pojawiają – cieszą się sporym zainteresowaniem. Innym przykładem pocztówek rozchwytywanych są te wydawane jeszcze w czasach zaborów, z czysto propagandowym przesłaniem – by wspomnieć choćby kartki drukowane na terenie zaboru rosyjskiego, których treść miała skrajnie antyniemiecką wymowę (poniżej załączam skan takiego waloru).
Na przykładzie kolekcji dotyczących historii danego miejsca, łatwo wyobrazić sobie, że popularne są walory prezentujące kształt danego miasta, ulicy, czy placu w kształcie nieprzypominającym obecnego. Mogą to być kartki, na których widać nieobecne już pomniki, wzniesione w czasach słusznie minionego ustroju. Mogą to być pocztówki, na których pojawiają się relikty kultur i mniejszości, które dziś nie są już obecne w danej społeczności (jak w przypadku wielu pocztówek z kategorii judaica).
Zaznaczyć trzeba jednak, że to, co my uznamy za w jakiś sposób wartościowe, godne odnotowania i predestynujące dany walor do stania się istotną częścią naszej kolekcji, przez innych może być traktowane w zupełnie inny sposób. Stety bądź niestety, w kolekcjonowaniu przedmiotów, które nie podlegają skrupulatnemu katalogowaniu, wartość waloru jest w ogromnej mierze podyktowana względami subiektywnymi. Czyni to kolekcjonowanie pocztówek znacznie mniej sformalizowanym hobby, niż ma to miejsce w przypadku chociażby numizmatyki, czy filatelistyki, gdzie z pomocą przychodzą rozmaite cenniki, czy katalogi. W przypadku omawianego hobby kolekcjoner zdany jest w dużo większym stopniu na siebie, zdobytą przez siebie wiedzę i znajomość tematu.
Jak zacząć?
Budowę własnej kolekcji najlepiej zacząć od określenia interesującej nas tematyki. Ciekawym pomysłem może być kontynuowanie czyjejś kolekcji. W wielu domach nie brakuje pamiątek po rodzicach, dziadkach, czy wujkach oraz ciociach, wśród których mogą znajdować się pocztówkowe kolekcje, z powodzeniem mogące służyć za fundament pod rozbudowę zbioru. Gromadzenie walorów tego typu będzie jednak sprawiało tym większą frajdę, im bardziej interesujemy się tematyką kolekcji. Trudno oczekiwać, aby ktoś niewrażliwy na sztukę nagle zainteresował się pocztówkami prezentującymi arcydzieła malarstwa i zbiory najważniejszych europejskich muzeów, podobnie jak ktoś, kogo ni grzeje ni ziębi żydowska kultura, raczej nie odnajdzie przyjemności w zbieraniu walorów judaików.
Jakiekolwiek nie będą Wasze pierwsze kroki w tym hobby, możecie być pewni, że w przypadku systematycznego tworzenia kolekcji, z czasem nabierze ona nie tylko rozmiarów i wartości (czy to materialnej, czy sentymentalnej), ale też będzie w naturalny sposób ewoluowała. Siłą rzeczy będzie trzeba ją podzielić na kategorie, a być może skupić się na konkretnych niszach – o ile tylko chcemy, by zgromadzony przez nas zbiór był unikalny i zawierał walory cenne z kolekcjonerskiego punktu widzenia.
Kolekcjonowanie pocztówek to hobby może i mało efektowne, ale dające sporo satysfakcji, jeśli jest kultywowane w sposób długotrwały i konsekwentny. Czas mija tak czy inaczej, a jeżeli złapiemy bakcyla na tyle, by choćby raz na kwartał powiększać kolekcję o ledwie kilka walorów, to niewykluczone, że z upływem lat uda nam się stworzyć zbiór, który z dumą będziemy mogli pokazywać bądź to zainteresowanym podobnymi bibelotami przyjaciołom, bądź dzieciom czy wnukom. Może się też okazać, że zbiór będzie na tyle interesujący, by zaprezentować go na oficjalnej wystawie organizowanej przez instytucje kultury, co podniesie jego prestiż i nada pewną proweniencję. Pocztówki nie przyciągają tak wielkiego kapitału, jak sztuka czy numizmatyka, przez co ciągle wiele w nich magii prawdziwego kolekcjonerstwa, a stosunkowo mało motywacji o czysto finansowym charakterze. To niewątpliwie jeden z powodów, by ktoś o duszy kolekcjonera rozważył, czy aby nie warto dać temu hobby szansy.
Więcej informacji o tym, jak rozbudowywać kolekcję, gdzie nabywać pocztówki mające wejść w skład zbioru, a także na temat ich przechowywania, znajdziecie niebawem w drugiej części niniejszego artykułu.