Powrót pajęczego herosa – recenzja filmu „Niesamowity Spider-Man”

wrz 15, 2024 | Sala kinowa

Nie minęło nawet pięć lat, odkąd do kin zawitał „Spider-man 3” – trzecia część przygód „Spider-mana” w reżyserii Sama Raimiego. Dziś w filmie Marca Webba, nie mającego jeszcze w Hollywood wyrobionej renomy, ponownie cofniemy się do dzieciństwa i młodzieńczych lat Petera Parkera i jeszcze raz przejdziemy z nim przez wszystkie etapy życia, które doprowadziły go do stania się superbohaterem. Nawet najzagorzalsi fani Spider-mana będą jednak usatysfakcjonowani tą podróżą do przeszłości herosa. „Niesamowity Spider-man” to jedna z najlepszych filmowych adaptacji komiksów Marvela, z jakimi mieliśmy dotąd do czynienia.

Co nowego u Parkera?

O ile w filmie Raimiego temat rodziców Petera Parkera był niemal całkowicie pominięty, o tyle Webb poświęca mu znacznie więcej uwagi. Przyszły superbohater próbuje dociec, dlaczego został przez nich porzucony jeszcze jako mały chłopiec. Wychowany przez troskliwą ciocię May i nie mniej przejętego losem Petera, ale wymagającego wujka Bena, nastolatek zmaga się z problemami typowymi dla swoich rówieśników. Grabi sobie u szkolnych zakapiorów, przeżywa pierwsze miłości, doświadcza pierwszych życiowych wzlotów i upadków. Jego życie zmienia się jednak o sto osiemdziesiąt stopni w momencie, kiedy podczas wizyty w biurowcu pewnej korporacji zostaje ugryziony przez genetycznie zmodyfikowanego pająka. Od tej pory Peter będzie dysponował niezwykłymi zdolnościami, które uczynią z niego superbohatera. Na co dzień pomagając zwyczajnym ludziom, ofiarom przestępstw, będzie musiał stawić czoła znacznie poważniejszemu zagrożeniu, jakim jest doktor Curt Connors, naukowiec, przyjmujący po godzinach jaszczurzą postać i terroryzujący miasto.

„Niesamowity Spider-man” to przepełnione wartką akcją kino rozrywkowe, które w swojej klasie może stawać w szranki nie tylko z poprzednimi odsłonami przygód człowieka-pająka, ale i nawet bardzo pozytywnie ocenianymi „Avengersami”, nie tak dawno temu goszczącymi na ekranach polskich kin. W przeciwieństwie do filmów Raimiego, „Niesamowity Spider-man” odarty jest z nadętych sloganów i morałów w rodzaju słynnych słów o wielkiej sile pociągającej za sobą wielką odpowiedzialność. Nie znaczy to, że film jest płytki. Przeciwnie, w kilku miejscach scenariusz zdaje się poruszać poważniejszą tematykę, tu i ówdzie natrafiamy na moralne dylematy. Jednak jeśli ktoś oczekiwał wzniosłych słów, czy typowego, hollywoodzkiego patosu, to wyłączywszy scenę śmierci jednego z bohaterów, niczego takiego nie uświadczy.

Całą masę obaw fani Spider-mana wiązali z nowym odtwórcą człowieka-pająka. Jednak wbrew temu, na co wskazywała część zwiastunów, nowy Peter Parker wcale nie przypomina Cristiano Ronaldo ubranego w kostium superbohatera. Zarówno ze względu na aparycję, jak i sposób odgrywania postaci, Andrew Garfield i Tobey Maguire różnią się znacząco, jednak Garfield dźwiga ciężar powierzonej mu roli nie gorzej niż jego starszy kolega po fachu. „Nowy” Spider-man jest mniej fajtłapowaty, sprawia wrażenie mniej nieśmiałego i zagubionego wśród rówieśników, niemniej jednak wbrew powszechnie wyrażanym obawom, nie jest też cwaniaczkiem czy zniewieścialcem. To zupełnie zwyczajny, sympatyczny nastolatek, którego metamorfoza w superbohatera i stopniowo narastające poczucie odpowiedzialności zarówno za własne czyny, jak i bezpieczeństwo współmieszkańców metropolii, została ukazana bezbłędnie, w dużej mierze stanowiąc o sile opowiedzianej tu historii.

Nie mniej wyrazistą postacią jak Peter Parker, jest jego filmowa ukochana – Gwen Stacy. W tej roli zobaczymy Emmę Stone, znaną z takich hitów jak „Zombieland”, „Kocha, lubi, szanuje”, czy „Służące”. Na planie „Niesamowitego Spider-mana” udowodniła, iż jest obdarzona aktorskim talentem w równym stopniu, co zjawiskową urodą. W porównaniu z Kirsten Dunst, której nierzadko zarzucano drewniane aktorstwo, Emma wypada nad wyraz korzystnie. Nie inaczej jest z drugim planem. W roli stróża prawa i ojca Gwen bardzo dobrze odnalazł się Denis Leary, a Sally Field i Martin Sheen stworzyli udane kreacje wujka Bena i cioci May.

Było na co popatrzeć!

Jak przystało na drogą, hollywoodzką ekranizację komiksu, „Niesamowity Spider-man” może pochwalić się wyśmienitą oprawą audiowizualną. Wszystkie elementy, począwszy od muzyki, poprzez zdjęcia i montaż, a skończywszy na spektakularnych efektach specjalnych, prezentują wysoki poziom wykonania i sprawiają, że oglądanie najnowszych przygód człowieka-pająka staje się niejako ucztą dla zmysłów.

Autorem muzyki jest znany w amerykańskim filmowym światku James Horner. Jego kompozycje można było usłyszeć między innymi w takich produkcjach jak „Apocalypto” czy „Avatar”. Oprawa muzyczna była jednym z najważniejszych atutów wspomnianych tytułów. W „Niesamowitym Spider-manie” James Horner po raz kolejny potwierdził, że jest w świetnej dyspozycji i nie bez powodu uznaje się go za jednego z najlepszych kompozytorów filmowych. Utwory, które zaprezentował w najnowszej ekranizacji przygód pajęczego superbohatera, brzmią wystarczająco dobrze, by skłonić widza po sięgnięcie po album ze soundtrackiem. Co istotne, poszczególne kompozycje świetnie spisują się w roli tła do poszczególnych scen, nadając im określone tempo, bądź budując napięcie.

Poziom wykonania efektów specjalnych z pewnością nikogo nie rozczaruje. Prezentują się one wyśmienicie, w niczym nie ustępując nawet najsilniejszym konkurentom w tej kategorii. Walki Spider-mana z Jaszczurem są imponujące, a sceny, w których tytułowy bohater mknie przez miasto, pomiędzy wieżowcami, używając swojej pajęczej sieci, wręcz zapierają dech w piersiach. Zwłaszcza, że w przypadku tych ostatnich, twórcy pokusili się o ujęcia zza pleców herosa, a niekiedy wręcz z perspektywy pierwszej osoby. Wszystko to robi imponujące wrażenie.

Należy także powiedzieć parę ciepłych słów na temat wizerunków Spider-mana oraz jego filmowego przeciwnika. Kostium człowieka-pająka prezentuje się jeszcze lepiej, niż w obrazach Raimiego, natomiast wygląd Jaszczura nie budzi żadnych zastrzeżeń – przeciwnie, zarówno animacja tej postaci, jak również sam jej wygląd zasługują na uznanie.

„Niesamowity Spider-man” z pewnością nie zawiedzie fanów człowieka-pająka. Pierwszą częścią nowego cyklu – bo powstanie kontynuacji jest pewne jak amen w pacierzu – Marc Webb udowodnił, że wyzwanie, jakim jest kręcenie ekranizacji przygód uwielbianego na całym świecie superbohatera, nie przerasta wcale jego możliwości. Twórca, w którego filmowym dorobku widnieją zaledwie cztery pozycje, sprostał wyzwaniu, jakie przed nim postawiono. Można zatem oczekiwać, że kolejne odsłony przygód Spider-mana – utrzymają obecny poziom.

Ocena: 8/10

Tytuł: Niesamowity Spider-Man

Tytuł oryginału: The Amazing Spider-Man

Kraj: USA

Data premiery: 2012

Czas projekcji: 136 minut

Reżyseria: Marc Webb

Scenariusz: James Vanderbilt, Alvin Sargent

Obsada: Andrew Garfield, Emma Stone, Rhys Ifans, Denis Leary, Martin Sheen

Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu Bestiariusz 28 lipca 2012 roku.

Damian Bartosik

Bloger i autor

Książki towarzyszą mi, odkąd pamiętam. Uwielbiam je nie tylko czytać i analizować, ale także otaczać się ich fizycznym pięknem. Życie bez szelestu przewracanych kartek i zapachu pożółkłych stronic straciłoby wiele ze swojego uroku. Chętnie podzielę się z Wami swoją pasją.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

Śmierć pogan się nie ima – recenzja filmu „Czarna śmierć”

Śmierć pogan się nie ima – recenzja filmu „Czarna śmierć”

Miłośnicy średniowiecza nie są w ostatnim czasie rozpieszczani przez filmowców. Dobre filmy, których akcja byłaby osadzona w ich ulubionej historycznej epoce, stanowiły na przestrzeni minionych kilku lat towar mocno deficytowy. „Czarna śmierć” w reżyserii Christophera...

Przemoc po europejsku – recenzja filmu „Blady strach”

Przemoc po europejsku – recenzja filmu „Blady strach”

Ostatnie lata przyniosły fanom horroru wiele godnych odnotowania filmów, choć większość z nich powstała bądź w Stanach Zjednoczonych, bądź w odległej Azji. Kino grozy na Starym Kontynencie, choć posiada grono silnych reprezentantów, nadal nie ma się tak, jak można by...