Przetrwać w kosmosie – recenzja filmu “Pitch Black”

wrz 16, 2024 | Sala kinowa

Kosmiczny rejs z arcygroźnym przestępcą na pokładzie. Nieoczekiwana awaria statku i przymusowe lądowanie na nieznanej planecie, a potem zabójcza gra o przetrwanie, w której dotychczasowy przeciwnik staje się cennym sprzymierzeńcem. Chociaż „Pitch Black” czerpie pełnymi garściami z klasyki kina science-fiction i nie wyznacza nowych trendów, to jest jednym z najciekawszych, powstałych w minionej dekadzie filmów z tego gatunku.

Planeta, na której lądują bohaterowie, jest piaszczysta i pozbawiona jakiejkolwiek roślinności, oświetlają ją trzy słońca, a na dodatek nieustannie panuje na niej upał. Noc zapada zaś tylko raz na dwadzieścia dwa lata. Pech chce, że statek ekspedycji transportującej więźnia-mordercę, Riddicka, ulega uszkodzeniu akurat tuż przed zapadnięciem zmroku. Zamieszkujące planetę krwiożercze bestie wychodzą z ukrycia, szukając ofiar. Załoga statku, chcąc nie chcąc, musi zjednoczyć siły i rozpocząć dramatyczną walkę o przetrwanie.

Początkowo atmosfera filmu jest raczej senna. Fabuła rozwija się w sposób niespieszny, nabierając tempa dopiero od połowy czasu projekcji, zaś bohaterowie zaskakująco łatwo przyjmują do wiadomości, w jak krytycznej sytuacji przyszło im się znaleźć. Nieoczekiwanych zwrotów akcji jest w „Pitch Black” niewiele. Twórcy jednak bezbłędnie kreują zagęszczającą się atmosferę zagrożenia, a punktem przełomowym dla scenariusza jest nastanie nocy. Wówczas narracja zmienia się nie do poznania. Akcja staje się wartka i dynamiczna, zaś poczucie niepewności udziela się widzowi, który kolejne sceny ogląda z zapartym tchem.

Pośród aktorów wchodzących w skład obsady, na pierwszy plan wysuwa się zdecydowanie Vin Diesel, który uczynił Riddicka intrygującą i charyzmatyczną postacią. Przemawiający głębokim głosem, utrzymujący beznamiętną mimikę, a także imponujący pod względem budowy ciała – Diesel nadawał się do tej roli perfekcyjnie, i nie zawiódł. Bardzo dobrą kreację stworzyła też Radha Mitchell, która nader przekonująco wcieliła się w kapitan Carolyn Fry. Znacznie słabiej wygląda to w przypadku odtwórców ról drugoplanowych. Scenariusz, kładący nacisk na Riddicka i Carolyn, nie daje im zbyt wielu okazji do wykazania się. Dlatego, chociaż poszczególni aktorzy wypadają poprawnie, to próżno wśród nich szukać ról, które mogłyby na dłużej zagościć w pamięci widza.

Bardzo dobrze „Pitch Black” prezentuje się od strony wizualnej. Uwagę zwracają przede wszystkim świetne zdjęcia Davida Eggby’ego, a słowa uznania należy też skierować pod adresem scenografów. Imponująco wygląda zmierzch na nieznanej z nazwy planecie, a znaczna część zdjęć sprawia wrażenie wykonanych przy użyciu sepii. Efekty specjalne stały na wysokim poziomie w momencie premiery filmu. Do dnia dzisiejszego zdążyły się już nieco zestarzeć, choć trzeba zaznaczyć, że „Pitch Black” nie stawia na efekciarstwo i nie jest przeładowany komputerowymi fajerwerkami. Łatwo zauważyć, że twórcom bardziej zależało na stworzeniu odpowiedniego klimatu, na wzbudzeniu u widza poczucia zagrożenia. Ten cel bez wątpienia został zrealizowany. Warto też dostrzec, iż na przestrzeni seansu potwory zamieszkujące planetę zaledwie kilkakrotnie ukazują się oczom widza w całej okazałości. Zwykle widać je na ekranie zaledwie przez ułamki sekund, choć obrazów pokazujących, do czego owe monstra są zdolne, wcale widzowi się nie oszczędza.

„Pitch Black” to film, który z czystym sumieniem można zarekomendować każdemu miłośnikowi kina science-fiction. Chociaż od jego premiery mija właśnie dwunasty rok i niektóre elementy zdążyły się nieco zestarzeć, to obraz Davida Twohy’ego z pewnością zapisze się pozytywną kartą w historii gatunku. Rewelacyjne kreacje Vina Diesla i Radhy Mitchell, w połączeniu z niezwykłą, rzadko spotykaną w filmach science-fiction atmosferą ciągłego zagrożenia sprawiają, że obok „Pitch Black” nie sposób przejść obojętnie.

Ocena: 8/10

Tytuł: Pitch Black

Tytuł oryginału: Pitch Black

Kraj: USA

Data premiery: 2000

Czas projekcji: 110 minut

Reżyseria: David Twohy

Scenariusz: David Twohy, Jim Wheat

Obsada: Vin Diesel, Radha Mitchell, Cole Hauser, Keith David

Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu Bestiariusz 5 kwietnia 2012 roku.

Damian Bartosik

Bloger i autor

Miłośnik kultury i autora bloga, który od ponad 20 lat dzieli się swoją pasją z innymi.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

1998 rok był dla miłośników komputerowych gier fabularnych rokiem szczególnym. To właśnie wówczas światło dzienne ujrzały "Wrota Baldura" - kultowa gra gatunku, przez wielu nazywana bez ogródek najlepszą grą cRPG w dziejach elektronicznej rozgrywki. Produkcja, która...

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Była połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy włoski reżyser Tinto Brass, znany dotychczas z tanich filmów erotycznych, stanął przed niepowtarzalną szansą nakręcenia wysokobudżetowej produkcji, przedstawiającej historię jednego z najbardziej...