Staroszkolna podróż w czasie – recenzja filmu „Powrót do przyszłości”

kwi 13, 2025 | Sala kinowa

Każdy gatunek filmowy posiada pewien kanon złożony z klasyków, które najzwyczajniej wypada znać. Fantastyka nie jest pod tym względem wyjątkiem. „Powrót do przyszłości”, w reżyserii Roberta Zemeckisa, z pewnością do takiego kanonu należy – będąc jednym z najwybitniejszych dzieł przygodowego kina science-fiction, jakie kiedykolwiek powstały.

Akcja filmu toczy się w 1985 roku, w niewielkim miasteczku Hill Valley. Poznajemy Marty’ego McFlya, typowego amerykańskiego nastolatka, przyjaźniącego się z ekscentrycznym naukowcem – doktorem Emmettem Brownem. Podczas jednego ze spotkań Marty poznaje jego najnowszy wynalazek – najprawdziwszy wehikuł czasu. Problem w tym, że mechanizm napędzany jest plutonem, a żeby go pozyskać Brown podpadł libijskim terrorystom, którym obiecał pomoc w skonstruowaniu bomby atomowej. Podczas eksperymentu dochodzi do niespodziewanej konfrontacji z Arabami. Doktor ginie, a Marty cudem uchodzi z życiem, lecz przenosi się w czasie – do 1955 roku. Szybko zdaje sobie sprawę, że konsekwencje tej podróży mogą okazać się fatalne. McFly musi znaleźć sposób na uratowanie doktora i powrót do swoich czasów. Jednak niespodziewanie największych trudności przysporzy mu wyswatanie własnych rodziców.

Podróże w czasie stanowią jeden z najpopularniejszych motywów wykorzystywanych przez twórców kina science-fiction. „Powrót do przyszłości”, w przeciwieństwie do innych klasyków podejmujących ten temat – jak „Końcowe odliczanie” Dona Taylora czy „Terminator” Jamesa Camerona, nie traktuje go śmiertelnie poważnie. Film Zemeckisa przedstawia przesympatyczną historię pełną sytuacyjnego humoru, zdolnego rozbawić widzów w każdym wieku. Scenariusz jest spójny, pozbawiony nielogiczności, a przygody, jakie jego autorzy zgotowali McFly’owi oraz jego rodzinie i przyjaciołom, ogląda się z zapartym tchem.

W „Powrocie do przyszłości” jedną z najbardziej pamiętnych kreacji stworzył Michael J. Fox, który zjawiskowo wcielił się w głównego bohatera, zbierając w 1986 roku za swój występ Saturna dla najlepszego aktora, a także nominację do Złotego Globu w podobnej kategorii. Jednak nie tylko on pokazał się z bardzo dobrej strony. Świetną grą popisał się Christopher Lloyd. Doktor Brown w jego wykonaniu to barwna i oryginalna postać – zdecydowanie jeden z najciekawszych kinowych szalonych naukowców. Niezgorzej wypadają odtwórcy ról drugoplanowych. Trudno oprzeć się urokowi jak zawsze zmysłowej Lei Thompson, z kolei Crispin Glover niezwykle przekonująco wypada jako ciamajdowate, młodzieńcze wcielenie ojca głównego bohatera. Nie można też pominąć Thomasa F. Wilsona, dziś występującego raczej w niezbyt głośnych produkcjach, niegdyś jednak rewelacyjnie odgrywającego Biffa Tannena – szkolnego cwaniaczka i osiłka, będącego jednym z antybohaterów „Powrotu do przyszłości”.

Trzeba również dodać, że pomimo ponad dwudziestu lat, które minęły od premiery filmu, warstwa wizualna nadal prezentuje się bardzo przyzwoicie. Efektów specjalnych i futurystycznych gadżetów jest w „Powrocie do przyszłości” znacznie mniej, niż w kolejnych częściach filmu, jednak sceny z udziałem wehikułu czasu i piorunem strzelającymi w zegarową wieżę (ta druga, nota bene, została zrealizowana nie przy użyciu komputerowych technologii, lecz miniaturowej makiety miasta – z użyciem efektów optycznych i niewielkiego ładunku pirotechnicznego) nadal cieszą oko. Uwagę zwracają również fantastycznie skomponowane, zapadające w pamięć kompozycje Alana Silvestriego. Są świetnie dopasowane do poszczególnych scen, warte przesłuchania nie tylko jako podkład do filmu, lecz także w charakterze samodzielnych utworów. Jakość oprawy muzycznej i dźwiękowej „Powrotu do przyszłości” została zresztą dostrzeżona przez Amerykańską Akademię Filmową, która w 1986 nagrodziła Oscarem Charlesa L. Campbella i Roberta R. Rutledge’a – odpowiadających w opisywanej produkcji za montaż dźwięku. Podobnych nagród, mimo nominacji, nie udało się jednak zdobyć filmowi za najlepszy dźwięk oraz filmową piosenkę – choć trudno dziś znaleźć kogoś, kto nie zna, choćby ze słyszenia, legendarnego „The Power of Love” w wykonaniu Huey’a Lewisa i The News.

„Powrót do przyszłości” to film – klasyka, z którym prędzej czy później powinien zaznajomić się każdy fan science-fiction. Do największych jego atutów należą: porywający scenariusz – pełen zaskakujących zwrotów akcji i fantastycznego humoru, świetna gra aktorów, a także poziom oprawy audiowizualnej – niemal nienaruszonej przez ząb czasu. Natomiast wobec łatwo wyczuwalnego, przygodowo-familijnego charakteru produkcji, nie powinien dziwić fakt, iż stanowi ona obowiązkowy punkt corocznego świątecznego repertuaru, ustępując jedynie bożonarodzeniowym hitom w rodzaju Kevina czy innych urwisów w opałach. Obok „Powrotu do przyszłości” nie sposób przejść obojętnie, a ktokolwiek raz ten film obejrzy, prędzej czy później z pewnością do niego wróci.

Ocena: 10/10

Tytuł: Powrót do przyszłości

Tytuł oryginału: Back to the Future

Kraj: USA

Data premiery: 1985

Czas projekcji: 116 minut

Reżyseria: Robert Zemeckis

Scenariusz: Bob Gale, Robert Zemeckis

Obsada: Michael J. Fox, Christopher Lloyd, Lea Thompson, Crispin Glover, George DiCenzo

Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie 30 marca 2013 roku na łamach portalu Bestiariusz.

Damian Bartosik

Bloger i autor

Książki towarzyszą mi, odkąd pamiętam. Uwielbiam je nie tylko czytać i analizować, ale także otaczać się ich fizycznym pięknem. Życie bez szelestu przewracanych kartek i zapachu pożółkłych stronic straciłoby wiele ze swojego uroku. Chętnie podzielę się z Wami swoją pasją.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

Jakie to popieprzone! – recenzja serialu „Nowy Smak Wiśni”

Jakie to popieprzone! – recenzja serialu „Nowy Smak Wiśni”

"Początek lat 90. XX w. Ambitna reżyserka jedzie do Hollywood, aby nakręcić film, jednak wpada do świata halucynacji pełnego seksu, magii, zemsty i… małych kotków." Rzadko zdarza się, aby złożony z zaledwie kilkunastu wyrazów opis netflixowego serialu zdołał...

Niezwykły hołd dla Bruegla – recenzja filmu „Młyn i krzyż”

Niezwykły hołd dla Bruegla – recenzja filmu „Młyn i krzyż”

"Młyn i krzyż" był jednym z najbardziej wyczekiwanych polskich filmów 2011 roku. Odkąd rozpoczęła się kampania reklamowa, było jasne, że produkcja Lecha Majewskiego, wzorem jego poprzednich obrazów, będzie przedsięwzięciem nietuzinkowym. Pomysł przeniesienia na...

Ponadczasowo piękna – recenzja książki „Zabić drozda”

Ponadczasowo piękna – recenzja książki „Zabić drozda”

Dorobek literacki Harper Lee obejmuje zaledwie dwie powieści, ale ich wpływ - zwłaszcza pierwszej z nich - na amerykańską literaturę, jest trudny do przecenienia. Opublikowana w 1960 roku książka "Zabić drozda" urzekła miliony czytelników w Stanach Zjednoczonych i...