Chociaż globalizacja rozwinęła nam się w najlepsze, a nowoczesne technologie pozwalają poznać tajemnice najdalszych zakątków świata bez wychodzenia z domu, to na świecie w dalszym ciągu jest wiele miejsc, o których jako Polacy i Europejczycy wiemy całkiem niewiele. Krajów i narodów, z których istnienia wprawdzie zdajemy sobie sprawę, ale nasza wiedza o nich często ogranicza się do garści absolutnie podstawowych informacji. Tak ma się sprawa między innymi z Boliwią, która jest jednym z tych latynoamerykańskich państw, o których w mediach głównego nurtu słyszymy wyjątkowo rzadko. Tymczasem Arkady Radosław Fiedler przekonuje nas w swojej książce, że jest to kraj ze wszech miar intrygujący.
Autora przedstawiać chyba nikomu nie trzeba, choć z dziennikarskiego obowiązku wspomnijmy o nim kilka słów. Arkady Radosław Fiedler jest synem słynnego Arkadego Fiedlera, znakomitego podróżnika i pisarza, który pozostawił po sobie imponujący literacki dorobek – nie tylko zresztą w postaci książek podróżniczych, ale też słynnego „Dywizjonu 303”, który czytał (taką mam przynajmniej nadzieję) każdy z nas. Arkady Radosław postanowił pójść w ślady swojego taty i podobnie jak on, zwiedzać odległe zakątki globu. Owocem jego wypraw są kolejne publikacje, ale i nowe eksponaty przywożone do muzeum oraz Ogrodu Kultur i Tolerancji w podpoznańskim Puszczykowie. Arkady Radosław Fiedler był także posłem na sejm V, VI oraz VII kadencji – choć akurat działalność polityczna autora nie będzie nas w tym miejscu szczególnie interesować.
Książka „Do głębi intrygujący kraj”, w której Fiedler zawarł swoje wspomnienia z pobytu w Boliwii, imponuje pod względem jakości wydania. Wydawnictwo Bernardinum dawno już przyzwyczaiło czytelników do wysokich standardów i tym razem nie jest inaczej. Praca Arkadego Radosława Fiedlera mieści czterysta stron tekstu na wysokiej jakości, kredowym papierze, oprawionego na twardo i upstrzonego licznymi, porywającymi fotografiami z podróży. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że książka może stanowić wizualną ozdobę domowej biblioteki – zwłaszcza budowanej przez pasjonata podróży i osobę ciekawą świata.
Stara maksyma mówi jednak, by nie oceniać książki po okładce – i jestem od tego jak najbardziej daleki. Bo treść, jaką zawarł na wspomnianych czterystu stronach Arkady Radosław Fiedler, jest rzeczywiście porywająca. Relacja ma postać kilkudziesięciu różnej długości rozdziałów, z których każdy przedstawia inny aspekt życia w Boliwii bądź opisuje inną przygodę, jaką miał okazję przeżyć autor. Przemierzając kolejne boliwijskie miasta i rubieże, Fiedler przygląda się rozlicznym ludom zamieszkującym ów kraj (mieszkające w Boliwii „ludy” niekiedy składają się zaledwie z kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy przedstawicieli). Z narracji autora bije erudycja, która dowodzi, że przedstawiane informacje to nie tylko efekt podróży,rozmów z mieszkańcami i własnych doświadczeń, ale też pogłębionych przygotowań poczynionych jeszcze na dłuższy czas przed wyjazdem. W ten sposób w niektórych rozdziałach książki Fiedler pozwala sobie na dłuższe wywody o historii i dziejach politycznych Boliwii, wysnuwa z nich pewne wnioski i na ogół odnosi do współczesnej kondycji Boliwii i jej mieszkańców. Nie ma tu jednak miejsca na nudę – okazuje się, że dzieje kraju są tak złożone i burzliwe, że ich poznawanie stanowi pasjonującą lekturę. Nie dałoby się napisać wartościowej relacji z Boliwii, z pominięciem licznych (na ogół przegranych) przez Boliwijczyków wojen. Trudno byłoby zrozumieć dzisiejszą Boliwię bez świadomości, że jej życie polityczne na przestrzeni ostatnich dwustu lat było dalekie od stabilności, bo przecież w okresie tym rządziło ponad dwustu prezydentów. Niemożliwe bez choćby podstawowej znajomości historii zrozumieć tęsknotę Boliwijczyków za morzem i fakt, że w kraju pozbawionym dostępu do niego nadal funkcjonuje marynarka wojenna i obchodzi się Dzień Morza.
Ogromnym atutem książki Arkadego Radosława Fiedlera jest język i charakter narracji. Autor umiejętnie posługuje się słowem, do tego stopnia, że jego podróżnicza relacja wypełniona jest po brzegi metaforami i obrazowymi porównaniami. Potrafi nadać cechy ludzkie placom i budynkom, ożywić je i przez to dodatkowo udoskonalić przekaz. Przy tym wszystkim styl Fiedlera nie jest jednolity. Czasem bardziej gawędziarski, by w poważniejszych tematach uderzyć w donioślejsze tony. Nie brakuje też humoru i opisów zdarzeń nieomal absurdalnych, a zarazem ukazujących jak oryginalne i najeżone kontrastami miejsce przyszło Fiedlerowi odwiedzić (jak święcenie pojazdów przez katolickiego księdza, a zaraz potem przez Szamana), ale też historii stających się przyczynkiem do wartościowych refleksji (jak chociażby przytoczona historia El Polaco, lub wzmianka o polskim biskupie, który oddał wyjątkowe zasługi na rzecz lokalnej społeczności).
Mogłoby się wydawać, że w dobie podróżniczych blogów i vlogów papierowe książki poświęcone tej tematyce odejdą do lamusa. „Do głębi intrygujący kraj” to jeden z dowodów na to, że tradycyjna literatura podróżnicza ciągle ma do zaoferowania odbiorcom bardzo wiele. Arkady Radosław Fiedler oddał w ręce czytelników kolejną niezwykle wartościową publikację. Napisaną pięknym językiem, wzbogaconą o wspaniałe ilustracje i podejmującą rozliczne tematy z życia i obyczajów Boliwijczyków. Książkę intrygującą do głębi – zupełnie jak kraj, o którym traktuje.
Ocena: 8/10
Tytuł: Do głębi intrygujący kraj
Tytuł oryginału; Do głębi intrygujący kraj
Autor: Arkady Radosław Fiedler
Wydawnictwo: Bernardinum
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 400
ISBN: 9788381278348




