Odkąd tylko media obiegły pierwsze informacje o planowanej premierze “Powstania Warszawskiego”, wyczekiwano jej z ogromną niecierpliwością. Pomysł, jaki narodził się w głowie Jana Komasy, nie miał precedensu w całych dziejach światowej kinematografii, budząc podziw, ale i wielkie oczekiwania zarówno ze strony specjalistów w dziedzinie filmu, jak również historyków. 8 maja zagościł wreszcie w kinach i już w pierwszym tygodniu wyświetlania przyciągnął ponad 200 000 widzów. Czy warto samemu udać się na seans?
Tym, którzy z różnych przyczyn nie mieli sposobności dowiedzieć się o specyfice opisywanej produkcji, należy pospieszyć z wyjaśnieniami. “Powstanie Warszawskie” nie jest bowiem typowym, pełnometrażowym filmem, w której aktorzy odgrywają stworzony od podstaw scenariusz. Ma jednak pewną fabułę: opowiada on o losach dwóch braci, którzy podczas powstania zajmowali się uwiecznianiem na materiałach wideo życia w ogarniętej walkami polskiej stolicy. Opowiada w sposób zupełnie dotąd niespotykany, bo cały film złożony jest z kadrów i scen nakręconych faktycznie podczas powstania, w upalne lato 1944 roku. Materiały te zebrano, wyselekcjonowano i uporządkowano tak, by tworzyły spójną historię, zaś dzięki nowoczesnej technologii czarno-białe kadry ustąpiły miejsca kolorom.
“Powstanie Warszawskie” oceniać można różnie. W dużej mierze zależy to od indywidualnych oczekiwań widza względem filmu. Z jasnych powodów nie można wymagać, aby film miał porywającą fabułę, gdyż każdy kolejny obraz, który widzimy na ekranie, to nie gra, a dokumentacja samego życia. Niejednokrotnie sceny mówią same za siebie. Udokumentowane zostały najrozmaitsze wydarzenia z życia powstańczej Warszawy, nie tylko te o charakterze związanym stricte z walką z niemieckim okupantem. Zobaczymy, jak wyglądały wspólne posiłki, praca łączników, konstruowanie pocisków, czy opieka nad poszkodowanymi. Obok krzepiących widoków maszerujących do niewoli niemieckich żołnierzy, są i sceny pogrzebów polskich powstańców. Co ważne, twórcy nie oszczędzają widzowi dobitnych obrazów, będących dowodami na okrucieństwo okupantów. Pozostawione bez komentarza widoki ulic wypełnionych ciałami rozstrzelanych cywilów – w tym kobiet i dzieci – wstrząsną nawet najbardziej odpornymi widzami i nie dadzą łatwo o sobie zapomnieć. Dla wielu widzów seans będzie przeżyciem dramatycznym, wręcz piorunującym, prawdziwą lekcją żywej historii, która odmieni ich postrzeganie i wyobrażenie tej niezwykle tragicznej karty naszych dziejów.
Niestety, kolejny raz poparcie znajduje opinia, że o ile polscy filmowcy są specjalistami od oprawy wizualnej, to udźwiękowienie ciągle nie jest ich mocną stroną. Praca, jaką ekipa “Powstania Warszawskiego” wykonała nad obrazem, jest godna podziwu, a jej owocem jest możliwość oglądania w pełnym kolorze scen z zamierzchłej przeszłości, do tej pory znanych tylko z czarno-białych fotografii. Gorzej jest z dialogami, które słyszymy w tle. I nie chodzi tu tylko o nieustanne słowne utarczki braci, z których jeden rozczarowany jest funkcją, jaką przyszło mu pełnić i aż rwie się do walki z bronią w ręku. Dialogi, choć w kilku miejscach nieco wymuszone i infantylne, koniec końców prezentują akceptowalny poziom. Problem w tym, że nagrania te sporządzono w wyciszonym studio. Dzięki temu podczas seansu słyszymy tylko krystalicznie czyste, niezakłócone niczym i niezmącone głosy mówiących. Odbija się to negatywnie na wiarygodności przekazu, bo mimo, że oglądamy sceny wojny, nie słychać zgiełku, dźwięku wystrzałów, czy odgłosów pożogi.
Niedociągnięcia związane z udźwiękowieniem, choć wpływają niekorzystnie na odbiór całości, w niczym nie umniejszają wartości “Powstania Warszawskiego” jako dzieła nowatorskiego, bezprecedensowego w skali kinematografii, które powinien zobaczyć każdy pasjonat polskiej historii. Była to próba odważna i niezwykle ambitna. I chociaż nie pozbawiona wad – to naprawdę udana.
Ocena: 7/10
Tytuł: Powstanie Warszawskie
Tytuł oryginału: Powstanie Warszawskie
Kraj: Polska
Data premiery: 2014
Czas projekcji: 85 minut
Reżyseria: Jan Komasa
Scenariusz: Joanna Pawluśkiewicz, Jan Ołdakowski
Obsada: Michał Żurawski, Maciej Nawrocki, Mirosław Zbrojewicz, Agnieszka Kunikowska, Ewa Kania
Tekst archiwalny. Recenzja opublikowana pierwotnie na łamach portalu “Polska bez kompleksów” w 2016 roku.