Z kanonu polskiej grozy – recenzja filmu “Widziadło”

wrz 13, 2024 | Sala kinowa

Jednym z najciekawszych filmowych utworów Marka Nowickiego jest powstałe w 1984 roku “Widziadło”. Inspiracją dla reżysera była proza Karola Irzykowskiego, a konkretniej – historia przedstawiona w jednym z jego dzieł, pt. “Pałuba”. Jednak pomimo, że “Widziadło” zyskało swego czasu uznanie w oczach krytyki, to po ponad dwudziestu latach od premiery mało kto o tym filmie pamięta. Czy słusznie?

Rzecz dzieje się u zarania XX wieku, w majątku ziemskim należącym do Piotra Strumieńskiego. Jest to zamożny jegomość, wiodący spokojne i pozornie szczęśliwe życie. U boku drugiej żony – Oli, wychowuje dorastającego syna – Pawła. Nieustannie jednak prześladują go wspomnienia pierwszej żony, Angeliki, powracające każdej nocy. Ola ma dość obsesji męża i zaczyna romansować z kuzynem. Wewnętrznie rozdarty, Strumieński dzieli się swoimi przeżyciami z Pawełkiem, który równolegle nawiązuje kontakty z miejscową chłopką. Z czasem pamięć o pierwszej żonie zaprowadzi Piotra na skraj obłędu.

“Widziadło” jest przez niektórych uznawane za film grozy. Istotnie, opowiedzianą tu historię można interpretować w takich kategoriach, jednak jasne jest, że przestraszenie widza nie było głównym zamiarem twórców. W znacznie większym stopniu jest to obraz psychologiczny, w którym na pierwszy plan wychodzą stan duszy i emocje, jakich doznaje główny bohater, jego lawirowanie między jawą a snem i postępująca utrata kontaktu z rzeczywistością. Piękna Angelika jako tytułowe widziadło – czy to duch nawiedzający Strumieńskiego, czy jedynie wytwór jego umysłu? Także odpowiedź na to pytanie początkowo nie jest jednoznaczna. Tak naprawdę scen mogących wywołać u widza lęk czy choćby niepokój jest tu niewiele, to nie o grozę tutaj chodzi. Owszem, oglądaniu towarzyszy osobliwy nastrój, lecz jest to przede wszystkim zasługa specjalistów od scenografii, zdjęć oraz udźwiękowienia, których praca pozwoliła perfekcyjnie oddać dekadencki duch epoki. Mamy więc niesamowity, posępny klimat, którego próżno byłoby szukać w wielu współczesnych filmach grozy. Jednak, jak zostało powiedziane, odzwierciedla on tak nastrój epoki, jak i prozy Irzykowskiego, nie stanowi zaś przyczynku do straszenia widza.

Piotr Strumieński jako główny bohater “Widziadła” nie byłby postacią tak przejmującą, gdyby nie Roman Wilhelmi, bezbłędnie grający swoją rolę. Strumieński w jego wykonaniu jest postacią z krwi i kości, niezwykle przekonującą. Jego obsesja staje się nieomal obłędem, Strumieński z czasem znajduje się gdzieś między jawą a snem, a przede wszystkim – między szczerą miłością i niewinnością symbolizowaną przez postać Oli, a pożądaniem i zmysłowością, reprezentowaną przez Angelikę. Na oczach widza w duszy Strumieńskiego tryumfuje ta druga, a skutki tego są tragiczne. Najpierw kryzys dotyka jego małżeństwo, czego owocem jest romans Oli z własnym kuzynem, w końcu zaś Strumieński sam staje się ofiarą Angeliki.

Błędem byłoby jednak przy ocenie aktorstwa ograniczać się wyłącznie do Romana Wilhelmiego. Tak naprawdę w obsadzie “Widziadła” trudno bowiem doszukać się słabszych punktów. Doskonałe są tu kreacje kobiece: piękna Dorota Kwiatkowska jako Angelika, Marzena Trybała w roli Aleksandry, czy nawet Monika Braun jako niema wieśniaczka Kseńka, która nie wypowiedziała w “Widziadle” ani słowa, a i tak pozostawia po sobie pozytywne wrażenie. Słowa uznania należą się także Maciejowi Mazurkiewiczowi, któremu w udziale przypadła rola Pawełka. Jako syn Strumieńskiego wypadł bezbłędnie. Zastanawiajace, że tak udany występ w filmie Nowickiego, był zarazem ostatnim w jego aktorskiej karierze.

“Widziadło” to obraz, który warto zobaczyć z wielu powodów. Przede wszystkim ze względu na przejmujący portret Piotra Strumieńskiego, jaki zaserwował widzom Marek Nowicki wespół z odtwórcą roli – Romanem Wilhelmim. Innym niezaprzeczalnym atutem jest nastrój towarzyszący oglądaniu, wraz ze świetnie oddanym klimatem epoki, w jakiej toczy się akcja filmu. Dzieło Nowickiego średnio sprawdza się jako przedstawiciel gatunku kina grozy, ale “Widziadło” przecież nie ma straszyć – to dobrze zrealizowany film psychologiczny, w którym na pierwszy plan wysuwa się główny bohater wraz ze swoim stanem duszy, rozdarciem między miłością, a zmysłowością, rozumem, a emocjami, wreszcie – między praworządnością, a grzechem. I jako taki, obraz Nowickiego z pewnością jest godny polecenia.

Ocena: 4/5

Tytuł: Widziadło
Tytuł oryginału: Widziadło
Kraj: Polska
Czas trwania: 95 minut
Reżyseria: Marek Nowicki
Scenariusz: Marek Nowicki
Data premiery: 9 kwietnia 1984
Obsada: Roman Wilhelmi, Monika Braun, Dorota Kwiatkowska, Marzena Trybała, Maciej Mazurkiewicz

Tekst archiwalny. Recenzja pierwotnie opublikowana na łamach portalu “Polska bez kompleksów” w 2016 roku.

Damian Bartosik

Bloger i autor

Miłośnik kultury i autora bloga, który od ponad 20 lat dzieli się swoją pasją z innymi.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

1998 rok był dla miłośników komputerowych gier fabularnych rokiem szczególnym. To właśnie wówczas światło dzienne ujrzały "Wrota Baldura" - kultowa gra gatunku, przez wielu nazywana bez ogródek najlepszą grą cRPG w dziejach elektronicznej rozgrywki. Produkcja, która...

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Była połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy włoski reżyser Tinto Brass, znany dotychczas z tanich filmów erotycznych, stanął przed niepowtarzalną szansą nakręcenia wysokobudżetowej produkcji, przedstawiającej historię jednego z najbardziej...