Zabójcza marionetka – recenzja filmu “Laleczka Chucky”

sty 23, 2025 | Sala kinowa

Nie ma chyba wśród miłośników filmowego horroru nikogo, kto nie żywiłby sentymentu do przypadającej na lata dziewięćdziesiąte epoki wypożyczalni kaset VHS. Dla wielu fanów kina grozy to właśnie one stały się furtką umożliwiającą zapoznanie się z najlepszymi reprezentantami gatunku. Często na półki trafiały tam filmy o niespecjalnie wysokim budżecie, średnio rozreklamowane, a jednak potrafiące odnaleźć drogę do serc horrormaniaków. Do takich właśnie produkcji zaliczyć należy “Laleczkę Chucky”.

Film otwiera sekwencja niezwykle emocjonującego, policyjnego pościgu. Niebezpieczny przestępca, zwany Dusiecielem z Lakeshore, usiłuje wymknąć się z policyjnej obławy. Trafia do sklepu z zabawkami, tam jednak zostaje śmiertelnie postrzelony przez policjanta. Przed śmiercią zaklina swoją duszę w jedną z leżących nieopodal marionetek. Pech chce, że kilka dni później ta sama lalka trafia do rąk sześcioletniego chłopca, imieniem Andy. Od chwili, gdy otrzymał nową zabawkę, w domu zaczynają dziać się niestworzone rzeczy. Kiedy pewnego razu matka Andy’ego musi zostać w pracy na wieczornej zmianie, opiekująca się chłopcem kobieta ginie w tragicznych okolicznościach. Wszelkie dowody wskazują, że sprawcą morderstwa mógł być sześciolatek. Nikt nie bierze poważnie zeznań chłopca, który zarzeka się, że zbrodni dopuściła się ożywiona lalka. Do czasu…

Jakkolwiek absurdalnie nie brzmi powyższy zarys fabuły, “Laleczka Chucky” niemal przez połowę projekcji prowadzona jest niczym rasowy film grozy, bez jakichkolwiek mrugnięć okiem w kierunku widza. Mało tego! Nie brakuje scen zdolnych autentycznie przestraszyć oglądającego. Ta, w której widzimy matkę Andy’ego z przerażeniem spostrzegającą, iż tytułowa laleczka działa pomimo nie umieszczenia w niej baterii i całą wynikłą z tego sytuację, jest niewątpliwie jedną z najlepszych w opisywanym obrazie. Nie bez znaczenia jest niepokojąca, doskonale podkreślająca nastrój poszczególnych scen. Sama tytułowa bohaterka wypada doprawdy rewelacyjnie. Niemałych rozmiarów rudowłosa lalka, o wiecznie wymalowanym na twarzy szerokim uśmiechu, w której od czasu do czasu odzywa się jaźń brutalnego mordercy, mogłaby się bić o palmę pierwszeństwa wśród najbardziej psychodelicznych i przerażających bohaterów gatunku. Interaktywna zabawka, będąca ucieleśnieniem dziecięcych marzeń, w jednej chwili przeobraża się w narzędzie zbrodni, służące psychopatycznemu zbrodniarzowi do zrealizowania jego najbardziej makabrycznych celów. Dopiero pod koniec filmu wkrada się w to wszystko element groteski, jest to jednak ten najbardziej niepokojący rodzaj humoru, który niekiedy wzbudza spazmy śmiechu, innym razem zaś wzmaga tylko rzeczony wcześniej psychodeliczny nastrój.

Wśród członków ekipy filmowej, zasługujących na szczególne wyrazy uznania, znajduje się odpowiedzialny za zdjęcia Bill Butler. Wprawdzie patrząc w jego CV, trudno byłoby posądzić go o jakiś wybitny kunszt w operatorskim fachu, niemniej jednak, filmowanie “Laleczki Chucky” wyszło mu nad wyraz dobrze. Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na rewelacyjne ujęcia z perspektywy pierwszej osoby – śledzenie akcji z perspektywy morderczej marionetki okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę.

Warto jednak odnotować, że od aktorskiej “Laleczka Chucky” niczym nie zachwyca. Momentami jest gorzej niż przeciętnie. Chris Sarandon w roli detektywa Norrisa jest dość bezpłciowy i na dłuższą metę okazuje się irytujący. Catherine Hicks jako Karen Barclay, matka Andy’ego, wypada przyzwoicie, choć nie jest to kreacja godna zapamiętania na dłużej. Powyżej przeciętnej zaprezentował się tu jedynie Alex Vincent, wcielający się w sześcioletniego (choć nieco przesłodzonego i nazbyt fajtłapowatego, jak na swój wiek) Andy’ego, ale trudno powiedzieć, by występ w “Laleczce Chucky” stał się dla niego przepustką do większej aktorskiej kariery.

Na przestrzeni lat “Laleczka Chucky” doczekała się licznych kontynuacji, stając się istną ikoną gatunku. Jednak to właśnie dzieło Toma Hollanda zapoczątkowało serię o morderczej marionetce, której rozchwytywano niemal w każdej osiedlowej wypożyczalni. Historia w nim opowiedziana jest w gruncie rzeczy dość prosta i niemało w niej groteski, a jednak ma w sobie to coś, że miliony ludzi na całym świecie pokochali ją, niecierpliwie wyczekując kolejnych części, zaś na kanwie jej sukcesu powstały dziesiątki klonów i podróbek, z krwiożerczymi, ożywionymi zabawkami w rolach głównych. O tym, czy danemu widzowi odpowiada podobna konwencja, powinien jednak przekonać się samemu.

Ocena: 7/10

Tytuł: Laleczka Chucky

Tytuł oryginału: Child’s Play

Kraj: USA

Data premiery: 1988

Czas projekcji: 87 minut

Reżyseria: Tom Holland

Scenariusz: John Lafia, Tom Holland

Obsada: Catherine Hicks, Chris Sarandon, Alex Vincent. Brad Dourif, Dinah Manoff

Damian Bartosik

Bloger i autor

Miłośnik kultury i autora bloga, który od ponad 20 lat dzieli się swoją pasją z innymi.

Najnowsze artykuły

Pokoje

Biblioteka

Sala kinowa

Pokój gier

Gabinet

Salon

Lamus

Zapisując się do newslettera akceptuję postanowienia Polityki prywatności

Śledź mnie

Przeczytaj również

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

cRPG wszechczasów – recenzja gry “Baldur’s Gate”

1998 rok był dla miłośników komputerowych gier fabularnych rokiem szczególnym. To właśnie wówczas światło dzienne ujrzały "Wrota Baldura" - kultowa gra gatunku, przez wielu nazywana bez ogródek najlepszą grą cRPG w dziejach elektronicznej rozgrywki. Produkcja, która...

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Rozpusta na wielkim ekranie – recenzja filmu “Kaligula”

Była połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy włoski reżyser Tinto Brass, znany dotychczas z tanich filmów erotycznych, stanął przed niepowtarzalną szansą nakręcenia wysokobudżetowej produkcji, przedstawiającej historię jednego z najbardziej...